15.10.2020
Zimno, mokro i epidemia COVID w tle. Taka perspektywa nie skłaniała do wyjazdu, dlatego Czesław, patron naszego rajdu byłby zadowolony, że pomimo tych przeciwności zdecydowaliśmy się wyruszyć w Sudety.
Wyjeżdżając z Oświęcimia w czwartek o 6 rano obraliśmy kierunek na Świdnicę, a następnie Jawor, aby zwiedzić dwa spośród trzech obiektów z listy Światowego Dziedzictwa UNESCO na Dolnym Śląsku. Ewangelickie Kościoły Pokoju, bo o nich mowa, zbudowane w XVII wieku zaskakują konstrukcją, wykonaną z naturalnych materiałów: drewna, gliny i słomy, a nade wszystko zachwycają pięknym wnętrzem, które stopniowo odzyskuje blask dzięki wieloletniej renowacji.
Po południu zawitaliśmy do naszej noclegowej bazy w Orlim Gnieździe na obrzeżach Jeleniej Góry, u stóp wzgórza Chojnik – jednej z enklaw Karkonoskiego Parku Narodowego. Z Orlego Gniazda spoglądaliśmy w górę na ruiny zamku, wznoszące się ponad skalistą, stromą ścianą w otoczeniu kolorowych, jesiennych drzew. Wzgórze i zamek Chojnik stały się miejscem naszego pierwszego kontaktu z przyrodą i atrakcjami Karkonoszy. Urzekła nas przechadzka wśród ruin, zwieńczona piękną panoramą z zamkowej wieży oraz wędrówka wśród skalnych ostańców.
16.10.2020
Karkonosze zakryły się chmurami. Nawet zamek Chojnik schował się we mgle. Dzień zaczęliśmy od obejrzenia świątyni Wang w Karpaczu. Górska trasa wyznaczona na ten dzień byłaby atrakcyjna przy dobrej pogodzie: Kocioł Małego Stawu i schronisko Samotnia, Strzecha Akademicka, szlak ponad Kotłami Małego i Wielkiego Stawu, Słonecznik, Pielgrzymy. Dla nas jednak aura nie była łaskawa. Wokół rozlało się mleko. Od wysokości około 1100 m n.p.m. panowały warunki zimowe. Stawy, schroniska tonęły we mgle. Przez chwilę, w okolicy Spalonej Strażnicy zrobiło się jasno, ale to był tylko efekt śnieżnej bieli pod stopami i mleka w powietrzu. Nieprzyjemny, silny wiatr kłuł w oczy i policzki śnieżnymi igiełkami. Kotły Małego i Wielkiego Stawu też pełne były mleka. Po prostu kraina mlekiem płynąca . Słonecznik i Pielgrzymy stały smutne i zmarznięte. Z ulgą wróciliśmy do Orlego Gniazda zrzucając z siebie mokre rzeczy, mając uzasadnioną nadzieję na pogodny wieczór .
17.10.2020
Zimna, deszczu i śniegu ciąg dalszy. Tym razem wyruszyliśmy pieszo z Orlego Gniazda na szlak prowadzący z Jagniątkowa urokliwymi ścieżkami leśnymi do Czarnego Kotła Jagniątkowskiego, który po brzegi był wypełniony białym mlekiem. Dalsza trasa wiodła na Śląski Grzbiet. Nie dane nam było jednak zobaczyć ani Śnieżnych Kotłów, ani Łabskego Kotła. Dopiero w schronisku pod Łabskim Szczytem można było odpocząć od śniegu i wiatru.
Najtrudniejsza okazała się przeprawa dnem Śnieżnych Kotłów, pełnym śliskich kamieni, a z powodu wysokiego stanu wody w Śnieżnych Stawkach trzeba było przeciskać się przez kosówkę lub stąpać po wodzie. Na wodno – kamienny tor przeszkód, wymuszający czujność natrafiliśmy także w drodze powrotnej na szlaku niebieskim, prowadzącym przez obszar źródliskowy wielu potoków, spływających do potoku Szklarka.
Po długim wysiłku fizycznym, zakończonym już po zachodzie słońca przyjemnie było zregenerować siły w Orlim Gnieździe. Uraczyliśmy się kiełbaskami z ogniska, aby na koniec dnia zmobilizować się do wysiłku intelektualnego i stanąć do konkursu wiedzy o Karkonoszach.
18.10.2020
Opuściliśmy Orle Gniazdo pokropieni wodą z nieba. Tymczasem w Karpaczu przywitała nas tęcza. Ruszyliśmy jednostajnie w górę czarnym szlakiem z Orlinka. Tego dnia wszyscy wprosiliśmy się z wizytą u karkonoskiej władczyni – Śnieżki, trochę niższej od Królowej Beskidów. Korzystając z dobrej pogody niektórzy postanowili dodatkowo obejrzeć to, czego nie zdołali zobaczyć w poprzednich dniach czyli wnętrza Kotła Małego Stawu.
Śnieżka ukazała się nam piękna i słoneczna, odziana na biało, ale przekonaliśmy się jaka bywa kapryśna. Kiedy odpoczywaliśmy w schronisku Śląski Dom, straciła humor. Spodziewaliśmy się, że będzie wymagająca (raczki się przydały), ale stała się pochmurna i potraktowała nas surowo, chłoszcząc wiatrem. Pomimo tego byliśmy zachwyceni wizytą na szczycie i szybko przebaczyliśmy jej kaprysy.
Z Równi pod Śnieżką zeszliśmy stromo w dół do najgłębszego kotła polodowcowego w polskich Karkonoszach czyli Kotła Łomniczki, podziwiając z dołu majestat najwyższej góry Sudetów. Od schroniska Nad Łomniczką (obecnie nieczynnego z powodu remontu), niepodzielnie panowała już kolorowa jesień.
Wracaliśmy do Karpacza zadowoleni ze wspólnie spędzonego czasu podkreślając, że szósta edycja Rajdu im. Cz. Klimczyka stała na najwyższym z dotychczasowych poziomów, bo 1602 m n.p.m. .
M. D.