Nie da się ukryć, że 5.00 nad ranem nie jest dla większości ludzi ulubioną porą do wstawania. Nie inaczej też było 10 kwietnia, kiedy to pod auspicjami PTT Oświęcim wyruszaliśmy na kolejną wycieczkę. Ekipa podzielona była na dwie grupy: z Oświęcimia ruszała Gosia, Jacek oraz Wojciech, zaś z Krakowa dotrzeć mieli Radek oraz Bartek.
Tym razem wybór padł na najwyższe pasmo polskich gór, czyli Tatry, a trasa miała wieść poprzez Tatry Zachodnie, bo do nich zaliczały się pierwsze punkty wędrówki, czyli Nosal i Kopieniec Wielki, aby poprzez dolinę Suchej Wody czy też legendarną Dolinę Gąsienicową znaleźć się w krainie Tatr Wysokich. Piękne widoki, jakie z każdym kolejnym metrem otwierały się przed naszymi oczyma, czujny wzrok „śpiącego rycerza” – Giewontu oraz wyłaniający się co chwila Kasprowy Wierch powodowały, że senność błyskawicznie ustępowała, niczym pod wpływem słońca śnieg zalegający na południowych stokach szczytów, które przyszło nam pokonywać.
Nic to jednak dziwnego, bo wspaniałe dookolne panoramy w kierunku Gorców, Pienin, Beskidu Żywieckiego, Tatr Zachodnich i Tatr Wysokich z Granatami, majestatycznym Kościelcem i sąsiednią Świnicą, oprócz nieustającego zachwytu nad pięknem Bożego dzieła, dodawały niezbędnych sił do pokonywania kolejnych metrów. A tych potrzeba było coraz więcej, bo wraz z opuszczeniem Nosala i wkroczenia do Doliny Olczyskiej, znaleźliśmy się w innym świecie, pełnym śniegu. W tejże dolinie napotkać można tzw. Wywierzysko Olczyskie, które daje początek Potokowi Olczyskiemu. Ciekawostką jest fakt, że w/w wywierzysko bierze swój początek w podziemnych wodach znajdujących się w Dolinie Pańszczycy i po 40 godzinach docierających właśnie tutaj. Dla nas natomiast, „ziemią obiecaną” sobotniej wycieczki miała być Hala Gąsienicowa i faktycznie znów zostaliśmy zachwyceni jej pięknem. Niestety Gosia musiała zostać samotnie przy schronisku Murowaniec, gdzie została zlokalizowana kolejna baza „ładowania akumulatorów”, ale męska część wyprawy nie mogła oprzeć się pokusie, aby z bliska przywitać się z Doliną Zieloną Gąsienicową.
Co prawda nie udało się wkroczyć na Przełęcz Liliowe i przez Suchą Przełęcz dostać się na Kasprowy Wierch, ale sama obecność na Hali Gąsienicowej i możliwość delektowania się widokiem Orlej Perci, Kościelca, Beskidu czy jak zwykle tłocznego Kasprowego Wierchu w śnieżnej szacie i skąpanych w pełnym słońcu sprawiła, że trudno było ruszyć w drogę powrotną do Kuźnic. I chociaż po minięciu tzw. ”Betlejemki” oraz pięknego widokowo punktu zwanego Przełęczą między Kopami, droga wiodła już tylko w dół, to i tak co chwilkę wzrok tęsknie patrzył za siebie, aby jeszcze choć na moment chłonąć widoki, jakimi zostaliśmy uraczeni w ciągu długiego, ale jakże bogatego w doznania dnia. W końcu jednak w okolicach 19.00, po 11 godzinach spędzonych na szlaku, dotarliśmy do parkingu, aby stamtąd, już w jednej grupie wyruszyć w stronę Oświęcimia, gdzie zameldowaliśmy się w okolicach godziny 21.00.
Tak, to był prawdziwie piękny dzień w doborowym towarzystwie.
br. Wojciech Zięcina sdb