19 czerwca 2021 roku miał być dniem wyjątkowym dla każdego kibica piłki nożnej. W tym dniu otóż polska reprezentacja uczestnicząca w ME w meczu z Hiszpanią miała grać o swoje „być albo nie być” w tymże turnieju. Okazało się jednak, że ten dzień miał stać się wyjątkowym także i dla mnie, albowiem właśnie wtedy niezmordowana ekipa Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego z Oświęcimia w składzie: Beata, Bożenka, Kasia oraz Jacek, Radek, Bartek postanowiła wykorzystać ten dzień, aby już po raz kolejny, a w moim przypadku po raz pierwszy zdobyć Babią Górę. Z Oświęcimia wyruszyliśmy w siedmioosobowym składzie o 7:00, aby na przełęczy Krowiarki zameldować się ok. 8:45, gdzie czekał już Marcin, który jednak w planach miał przejście Górnym Płajem na Przełęcz Jałowiecką.
Zdobywanie Diablaka zostało zaplanowane od strony Perci Akademickiej, przy czym wcześniej część grupy w składzie: Jacek, Radek, Bartek i Wojciech postanowiła „odwiedzić” przy okazji słynną Sokolicę, nieco wydłużając trasę, ale przy okazji robiąc sobie rozgrzewkę przed główną wspinaczką. Co prawda upał dawał się we znaki od samego rana, ale sam szlak na Sokolicę, zejście w dół w stronę Szkolnikowych Rozstajów i dziarskie maszerowanie Górnym Płajem odbywało się lasem, który dawał schronienie przed palącymi promieniami słonecznymi. Kiedy przy Skręcie Ratowników spotkaliśmy się z pozostałymi uczestnikami, wiedzieliśmy, że najtrudniejszy fragment zwany Percią Akademików jest dopiero przed nami.
Początkowy fragment wiódł jeszcze lasem, ale z każdą kolejną minutą stawało się coraz wyżej i goręcej. Na szczęście przyroda nie skąpiła swego piękna i z każdym krokiem otwierała się przed nami coraz rozleglejsza panorama, obejmująca pasmo Policy, Jałowca oraz majaczące w oddali szczyty Beskidu Śląskiego, Żywieckiego i Małego. Po zmierzeniu się z ubezpieczonym łańcuchami i klamrami odcinkiem, pokonaniu przy pomocy Jacka tzw. „Czarnego Dzioba” oraz zmierzeniu się z własnymi słabościami, nareszcie mogłem postawić swoją stopę na szczycie Babiej Góry. Niestety tym razem południowe pasma górskie (Tatry, Mała Fatra) szczelnie ukryły się za mglistą zasłoną i tylko Jezioro Orawskie widniało u naszych stóp. Pięknie za to prezentował się masyw Pilska i jakby schowane z nieśmiałością szczyty Lipowskiego Wierchu, Rysianki czy Romanki. Z samego szczytu Diablaka pięknie też wyglądał szczyt Małej Babiej Góry i dlatego Jacek, Bartek, Radek i Wojciech przechodząc przez przełęcz Brona postanowili wpaść tam z krótką wizytą, zaś pozostała część grupy udała się prosto do schroniska PTTK na Markowych Szczawinach, gdzie czekała już Kasia i Marcin i gdzie niedługo potem dotarliśmy i my.
Końcowy fragment wycieczki to wspólny powrót na przełęcz Krowiarki wspomnianym już wcześniej Górnym Płajem w pięknie oświetlających Pasmo Babiogórskie promieniach coraz niżej schodzącego słońca. Nic dziwnego, że w tak pięknej scenografii droga powrotna na parking minęła błyskawicznie i trzeba było ruszyć w kierunku Oświęcimia, gdzie zameldowaliśmy się w okolicach 19:00.
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom, którzy towarzyszyli mi w premierowym zdobyciu Diablaka. Szczególne podziękowania płyną w kierunku Jacka, Bartka oraz Radka za cierpliwość w stosunku do mojej prędkości przemierzania górskich szczytów oraz Gosi – ”najwyższej instancji piszącej”, dzięki której mam okazję ukazać swoje talenty pisarskie .
br. Wojciech Zięcina sdb