Wycieczka w Gorce miała być oficjalnym pożegnaniem zimy. W końcu zgodnie z prawidłami geografii wiosna rozpoczyna się u nas 21 marca. Ten rok jest jednak szczególny i tak jak świat ostatnio znacząco przyspieszył, tak wiosna zameldowała się w Gorcach na całego z małym wyprzedzeniem.
Nasza wycieczka rozpoczyna się na zatłoczonej Zakopiance, gdzie z wielkim trudem niebieski szlak kończy swój bieg w Beskidzie Orawsko – Nowotarskim, a rozpoczyna swój ostatni, gorczański odcinek. Dla nas trasa ma charakter spacerowy, gdyż zaczynamy ją już w pobliżu Kułakowego Wierchu, już na wysokości 802 m n.p.m. Dzień rozpoczyna się mroźnie, jednak nikt nie ma wątpliwości, że będzie to ciepły i słoneczny dzień.
Śniegu na szlaku jest sporo, podobnie jak ludzi, którzy tym szlakiem podążają w kierunku Turbacza, my rozkoszujemy się przyjemnymi widokami i szybko robimy sobie pierwszą (dla niektórych niezapowiedzianą) przerwę, podczas której celebrujemy urodziny naszego stałego członka Wojtka. Odśpiewane „Sto lat”, tort, mini przemowa z Tatrami w tle, a wreszcie poczęstunek plecakowymi smakołykami wprowadzają wszystkich w dobry nastrój.
Dalej szybko trafiamy na szczyt Obidowej, 872 m .n.p.m, gdzie dowiadujemy się o legendzie związanej z nazwą położonej pod szczytem Obidowej wsi, o tej samej nazwie. Mianowicie jeden z polskich królów Jan III Sobieski lub August II Mocny miał w tej okolicy zatrzymać się na obiad w trakcie jednej z podróży na trakcie Kraków – Węgry. Na pamiątkę tego postoju sekretarz króla zostawił na jednym z okolicznych drzew napis: „tu obiadował Król Polski”. I takim sposobem z obiadowania zrodziła się Obiadowa, a z niej dzisiejsza Obidowa.
Na Stare Wierchy, 1027 m n.p.m. docieramy niepostrzeżenie, gdzie w pełnym słońcu oddajemy się rozmowom i błogiemu wypoczynkowi. Jak to zwykle w przypadku naszego Koła bywa, część z nas nie może się pogodzić z tym, że kulminacja naszej wycieczki nadeszła tak szybko, i gdy jedni „łapią” witaminę D na polanie Krauska, inni wybierają się na położony nieopodal szczyt Obidowca, 1106 m n.p.m. skąd rozpościera się panorama Beskidu Wyspowego z Ćwilinem i Mogielicą na czele.
Z Obidowca zbiegamy, zjeżdżamy i zsuwamy się w kierunku przełęczy pod Obidowcem, by potem z powrotem tak zwaną „Kopaną Drogą” wrócić na Stare Wierchy, a stamtąd prędko skierować się czerwonym szlakiem w stronę Maciejowej i połączyć z pierwszą częścią wycieczki.
Czerwony szlak ze Starych Wierchów na Maciejową nie jest jednak wcale taki prosty, zalodzone fragmenty szlaków rodzą problemy dla niejednego uczestnika naszej wycieczki, niektórzy mimo najwyższych umiejętności trekkingowych i dobrych butów przegrywają z lodem i obijają sobie niektóre części ciała, a szczególnie jedną. Nie dajemy jednak za wygraną i po pokonaniu najbardziej wymagającej części szlaku w okolicy szczytu Bardo, 948 m n.p.m. docieramy na polanę Maciejowa, gdzie spotykamy się znów wszyscy razem i odwiedzamy drugie na naszej drodze schronisko PTTK.
Polana Maciejowa oferuje nam wspaniałą panoramę, przede wszystkim na Babią Górę. Tu żegnamy się też na dobre z lodem i śniegiem i po długim wypoczynku udajemy się dalej w stronę Rabki, czerwonym szlakiem. Trasa szybko zmienia charakter z szlaku górskiego w spacer bezleśnymi wzgórzami nad Rabką – Zdrojem. Tu błękitne niebo i piękne widoki pochłaniają nas bez reszty i zdają się zapowiadać kolejny dobry turystycznie sezon, nie przejmując się zawirowaniami na nizinach. I oby tak faktycznie było!
Po zejściu do Rabki spotykamy się wszyscy pod pomnikiem prof. Jana Rudnika w parku zdrojowym. Tam też dyżurnym samochodem kierowcy wracają na punkt startu naszej wycieczki po resztę aut. Tak oto kończymy tę zimowo-wiosenną wycieczkę.
Bartosz Twarowski