Tatry – najwyższe polskie góry mają swoją zakopiańską Jaszczurówkę. Z kolei Beskid Mały czyli górskie gniazdo najbliższe oświęcimianom ma również swoje Tatry i swoją Jaszczurową. Jej nazwa (podobnie jak Jaszczurówki) pochodzi od salamander, zwanych niegdyś przez górali „jaszczurami”. Z tej to beskidzkiej miejscowości wyruszyliśmy 11 listopada 2024 r. z biało-czerwoną flagą na ścieżki i bezdroża malowane jesiennymi barwami.
Aby wyjść na Tatry (oznaczone na mapie turystycznej jako szczyt o wysokości 433 m n.p.m.) nie potrzebowaliśmy dużo czasu. Bez szlaku szybko dotarliśmy na miejsce, w którym dziki miewają swoją kryjówkę. Nazwa góry jest stara i (jak podaje A. Siemionow – znawca Beskidu Małego) wywodzi się od słowa „tatra” oznaczającego wysoką górę. Leśnymi ścieżkami, czasem przez manowce pięliśmy się dalej w górę do zielonego szlaku, biegnącego ze Świnnej Poręby.
Dalsza wędrówka wiodła przez Jaszczurową Górę i Magurkę Ponikiewską. Im wyżej, tym było nam cieplej. Powykręcane pnie buków zwiastowały, że zbliżamy się do Gronia Jana Pawła II. Przy schronisku długo wygrzewaliśmy się na słońcu. Posiadę zakończyliśmy ciasteczkami, bo przecież w dzień św. Marcina nie mogło zabraknąć słodkości.
W czasie poszukiwania dogodnego miejsca do zrobienia wspólnego zdjęcia, nieoczekiwanie zaroiło się od czerwonych polarów PTT. Z gromady turystów wyłuskaliśmy znajomych z Mieleckiego Klubu Górskiego „Carpatia”, którzy chwilę wcześniej odśpiewali na Leskowcu uroczystą pieśń „Wolność – Te Deum”.
Z Gronia Jana Pawła II podążyliśmy niebieskim szlakiem, schodzącym w kierunku Mucharza. Zakopiańska Jaszczurówka ma swoją kaplicę, zaprojektowaną przez Stanisława Witkiewicza, zaś beskidzka Jaszczurowa – Grotę na Polanie Wierchy, poświęconą w 2011 r., przy której zatrzymaliśmy się na chwilę. Z niebieskiego szlaku odbiliśmy na nieznakowany trakt, aby powrócić do naszych pojazdów. Salamandry nie zdążyły wyjść ze swoich tajemnych zakątków „jaszczurowych”, zanim zakończyliśmy nasz świąteczny marsz dla uczczenia niepodległości Polski.
M.D
.