We wtorkowy wieczór w lokalu na Traugutta zgromadziło się około 20-tu osób chętnych posłuchać podróżnika Kuby Terakowskiego – człowieka o wielu zainteresowaniach, znanego nam także jako koordynator Karpackiego Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Kuba opowiedział nam o wędrówce brzegiem Morza Bałtyckiego od Świnoujścia po Hel i pokazał zdjęcia z letnich i zimowych wędrówek wzdłuż brzegu „naszego” morza. Sporo zdjęć było po prostu ładnych i pokazujących scenki z wyprawy czy lokalne ciekawostki.
Inne zdjęcia z kolei przedstawiały wygląd pewnych elementów szlaku bądź obiektów na jego trasie na przestrzeni lat – widzieliśmy zatem niszczejący dom, „zabieranie” piaszczystego brzegu przez morze czy walkę o zachowanie ostatniej ściany świątyni w Trzęsaczu. Obrazy te przywołały we mnie refleksję o nieuchronności przemijania i kruchości ludzkich dzieł w starciu z surową przyrodą.
Było też trochę o technikach chodzenia, właściwym pakowaniu plecaka na takie ekspedycje (zajmują zazwyczaj 10-12 dni, przechodzi się wówczas około 360 km), leczeniu odcisków i co za tym idzie upragnionej wizycie w aptece, o ludziach których Kuba z ekipą spotykał na tym szlaku.
Wśród tych napotkanych znajdowali się mężczyzna z psem, który w Świnoujściu „wiedział co go znowu czeka”, chłopak na trójkołowcu poruszający się o jednej nodze i protezie który znakomicie sobie radził w podróży, wreszcie stali bywalcy wybrzeża których Kuba znał z imienia i nazwiska…
Czas płynął a my zbliżaliśmy się (wirtualnie) do Helu. Potem zostały pokazane obrazki z trawersowania Zalewu Wiślanego z Tolkmicka do Krynicy Morskiej po półmetrowym lodzie (przychodzi tu na myśl karczma na środku Bałtyku stojąca ponoć w XVII wieku wskutek ochłodzenia klimatu), pole kry naniesione przez Wisłę do ujścia, i wreszcie kilka latarni i łodzi z którymi związany był tematyką urządzony przez Jakuba konkurs.
Warto też wspomnieć o wyprawie Kuby Ekstremalnym Szlakiem Szarlotek Tatrzańskich (przez polską część Tatr) i powstałym wkutek tej wyprawy rankingu szarlotek (rozmiarów, smaków i cen) serwowanych w poszczególnych schroniskach (wygrała pięciostawiańska). Imponował też czas przejścia – w jeden dzień z Doliny Chochołowskiej do Morskiego Oka sugeruje znakomita kondycję górską Kuby nabytą… nad morzem.
Na koniec Kuba napomknął o fundacji WWF, ratującej np. foki na wybrzeżu Bałtyku (tak, tak). Wręczył nam materiały tej fundacji, w tym „instrukcję obsługi Bałtyku”, jak również małe kalendarze. Nie poczuliśmy nawet upływu tych 90 minut a wyszliśmy z prelekcji bogatsi o nowe informacje i wrażenia.
Doktorek