Sobotni poranek był pierwszym ciepłym, optymistycznie nastrajającym od dłuższego czasu. Ptaki uganiały się po drzewach, można było poczuć zbliżające się lato. Mnie pozostawało wsiąść w samochód w Żywcu i obrać kurs na Kozy (via Kobiernice).
Na miejscu byłem około 10:30 i po powitaniu z kolegami z Bielska zostaliśmy „porwani” przez Miłosza Zelka na zwiedzanie parku. Poznaliśmy historię słynnego koziańskiego platana, koleje losu nieodległej „owczarni”, z renowacją której właściciel czeka na koniec kryzysu, obejrzeliśmy lodziarnię czyli pomieszczenie piwniczne trzymające chłód także w lecie.
Następnie udaliśmy się do pałacu, w którym czekał na nas kolejny pan przewodnik. Pokazał nam szereg eksponatów związanych z życiem w dawnych Kozach, sukienki na kielichy mszalne, które wyszły z użycia w posoborowym Kościele, stare etykiety z wód mineralnych produkowanych w Żywcu, kolekcję żelazek na „duszę”, wreszcie pomieszczenie poświęcone rodzinie Czeczów i ich piękny testament – aby pod ich nieobecność w Polsce pałac służył rozwojowi lokalnej kultury i był dostępny dla szerszej publiczności.
Renowacja pałacu Czeczów jest tematem samym w sobie: pochłonęła znaczne środki, ale zostały one umiejętnie zainwestowane. Robi wrażenie sala bankietowa, piękne drewniane posadzki, ekspozycja na piętrze, efekty rewitalizacji parku. Bez harmonijnej współpracy z dawnymi, prawowitymi właścicielami i gminą pozyskanie funduszy na ów projekt byłoby niemożliwe.
Nastało południe i pora na zjazd delegatów. Przybyło około 50 osób a uściskom rąk nie było końca. W tej wymianie wyróżniali się członkowie Zarządu Głównego w osobie Basi Morawskiej-Nowak (protokolantki), Jozefa Haducha (prezesa ZG), i Nikodema Frodymy (prowadzącego spotkanie). Przybyli też pozostali członkowie, dokooptowano doń nowo wybraną sekretarkę Natalię Zakiewicz i zaczęło się posiedzenie.
Odczytano sprawozdanie merytoryczne i finansowe, uchwalono zwiększenie składu Zarządu, co umożliwiło wejście w skład zarządu skarbniczki, Joanny Gąsiorek. Odbyła się dyskusja i składanie wolnych wniosków (z udziałem głównie Jana Weigla i Józefa Haducha), delegaci przyjęli je jednogłośnie. Posiedzenie trwało około półtorej godziny a po nim delegaci udali się na zewnątrz sali w celu wykonania grupowego zdjęcia.
Na uwagę zasługiwała znakomita organizacja spotkania przez Kozian i Bielszczan, smak sernika i ciasta ze śliwkami „chodził” za mną jeszcze długo po spotkaniu. Szczególnie dziękujemy Andżelice Węgrzyn i wszystkim pozostałym osobom, które włożyły swój trud w tak świetne spotkanie.
Pogoda „wytrzymała”, po obradach i zdjęciu udaliśmy się pod platana gdzie odbyło się uroczyste zakończenie akcji sprzątania Beskidów (frajdę miały głównie dzieci) i wręczenie pamiątkowych dyplomów i pucharów. Szymon zaznaczył, że w tym roku śmieci na szlakach było mniej co pozwala na ostrożny optymizm.
Po całości obchodów udaliśmy się grupkami w swoje strony, niektórzy jeszcze odwozili innych by zaliczyć to spotkanie do udanych, także – choć nie tylko – z powodu wspaniałego otoczenia w którym się ono odbywało.
Doktorek