Po raz drugi i zapewne nie ostatni w tym sezonie wybraliśmy się w skałki, lecz tym razem udaliśmy się do Doliny Będkowskiej. W niedzielę, 10 maja, pomimo niezbyt pewnej pogody, zdecydowaliśmy się na wyjazd … i nie żałujemy. Było przyjemnie, chociaż kilka razy pokropił drobny deszczyk.
Spośród sześciu osób, które wzięły udział w wycieczce nikt nie jest wybitnym skałkołazem. Wspinaczkę w skałkach traktujemy jako przygotowanie do planowanych w lecie przejść graniowych w Tatrach Wysokoch i alpejskich ferrat, więc szukaliśmy dróg o niewygórowanym stopniu trudności. Wybór padł na skałki Północnej Będkowskiej Bramy, gdzie znaleźliśmy odpowiednie drogi, prowadzące różnorodnymi formacjami skalnymi – zacięciem, filarem, rysą w ścianie.
Większość czasu spędziliśmy pod skałą o nazwie Zapytajnik, na której zmierzyliśmy się z trzema drogami o trudnościach od IV+ do VI, pokonując najłatwiejszą z nich z dolną asekuracją. Podczas przerwy we wspinaczce spowodowanej deszczem, stojąc pod pobliską przewieszoną ścianą, rozważaliśmy przejście w niedługim czasie części lub całości grani Tatr Zachodnich.
Drugą ze skał była, rozciągająca się prostopadle do dna doliny, wzdłuż wąskiego, stromego wąwozu, Rogata Grań. Tu przeszliśmy tylko jedną drogę, którą pokonywaliśmy różnymi wariantami. Tu też zdarzyło mi się (na szczęście przy górnej asekuracji) około dwumetrowe obsunięcie, po nieoczekiwanym oberwaniu się stopnia w łatwym miejscu.
Godziny spędzane wspólnie mijały szybko i nie udało się przejść więcej dróg, chociaż wspinaliśmy się z wykorzystaniem dwóch lin. Relaksującym zakończeniem dnia był spacer dnem doliny pod najokazalszą w całej Jurze skałę o wysokości około 70 m – Sokolicę oraz stojącą nieopodal na samym dnie doliny trzydziestometrową Iglicę.
Jacek