Wokół Doliny Starorobociańskiej – relacja z wycieczki Koła Oświęcim, 20.12.2015

O wschodzie słońca

O wschodzie słońca

Krótki dzień i długa wycieczka – to możliwe. W męskim czteroosobowym składzie: Adam, Witek oraz piszący te słowa Jacek ze swym synem Radkiem, zdecydowaliśmy się na niedzielny, zimowy wypad w Tatry Zachodnie.
Wyjazd głęboką nocą, by jeszcze przed świtem, przy świetle czołówek, wyruszyć dnem Doliny Chochołowskiej w kierunku Przełęczy Iwaniackiej. Jak na tę porę roku warunki nietypowe: na dole zupełny brak śniegu, nieco wyżej – to co leży na ziemi, to raczej lód. Jeszcze przed dojściem na przełęcz decydujemy się na założenie raków.
W czasie podejścia na grań Ornaku podziwiamy pięknie oświetlone wschodzącym słońcem skały Kominiarskiego Wierchu i coraz szerszą panoramę Tatr. Śnieg jest na ogół twardy, zmrożony, co sprawia, że poruszamy się w tempie niewiele wolniejszym od letniego. Podążamy granią w kierunku Siwego Zwornika, sycąc oczy otaczającym widokiem na najbliższe i odległe szczyty – widać wyraźnie m.in. Babią Górę i Pilsko oraz morza mgieł w dolinach Spotykamy sporo turystów podążających w różnych kierunkach (oczywiście w stosunku do lata jest to garstka). Na szczęście wszyscy są odpowiednio przygotowani do panujących warunków. Raki to absolutne minimum. Ja polecam każdemu posiadanie również czekana. Kilka lat temu, przy zejściu ze Starorobociańskiego Wierchu okazał się niezbędny.
Zwyczajem naszego Koła (i chyba nie tylko naszego) jest wręczanie legitymacji członkowskich PTT w trakcie wycieczek górskich. By tradycji stało się zadość, w czasie tej wycieczki Witek, który ze względu na charakter swej pracy nie mógł uczestniczyć w kilku ostatnich wycieczkach Koła, otrzymał swoją legitymację na szczycie Starorobociańskiego Wierchu.
Góry w zimie mają swój niepowtarzalny urok i chciałbym tam przebywać jak najdłużej, ale proza życia nakazuje powrót do cywilizacji. Dopełnieniem wycieczki był obserwowany ze szczytu Trzydniowiańskiego Wierchu zachód słońca i szybkie zejście, jeszcze przed zmrokiem do dna Doliny Chochołowskiej.
Przebywanie w górach to radość, gdy w dodatku jest wspaniała pogoda i dobre towarzystwo – to radość podwójna. Tak więc wróciliśmy do domów zmęczeni, ale szczęśliwi i naładowani pozytywną energią.

Jacek