Prognozy pogody na niedzielę nie były najlepsze, jednak nie zrezygnowaliśmy z wycieczki i w czteroosobowym składzie: Ania, Witek, Radek i Jacek pojechaliśmy do Zakopanego. Start i meta były na parkingu u wylotu Doliny Małej Łąki, skąd Ścieżką pod Reglami, a następnie Doliną Białego doszliśmy do Ścieżki nad Reglami, aby jej (moim zdaniem) najciekawszym i najbardziej urozmaiconym odcinkiem dostać się na polanę Kalatówki. Jeszcze tylko kilkadziesiąt minut łagodnego podejścia i dotarliśmy do schroniska na Hali Kondratowej.
Po odpoczynku i posileniu się w schronisku oraz założeniu raków ruszyliśmy w kierunku głównego celu wycieczki. Zimowe warunki w Tatrach na tej samej drodze bywają różne. My trafiliśmy na stosunkowo łatwe – przedeptana ścieżka, bez oblodzenia, na kopule szczytowej Giewontu odsłonięty łańcuch. Zimowe wyjścia w Tatry mają tę zaletę, że na szlakach nie ma tłumów i można cieszyć się obcowaniem z naturą, czego przykładem była nasza wycieczka, w czasie której na odcinku od Przełęczy Kondrackiej do szczytu Giewontu spotkaliśmy jedynie dwie pary turystów.
Zejście doliną Małej Łąki też nie stwarzało żadnych problemów i niebezpieczeństw. Do pełni szczęścia brakowało tylko przejrzystości powietrza. Niestety niskie chmury skutecznie zasłaniały otoczenie. Pozostało jedynie cieszyć się widokiem najbliższych skał i ośnieżonej kosówki oraz wdychać czyste górskie powietrze.
Jacek