Zamiana nart biegowych na nordic walking czyli Koło Oświęcim na Trzech Kopcach Wiślańskich – 25.02.2017

Na Groniku

Tego się nie spodziewaliśmy. Pod koniec lutego zabrakło śniegu na trasach biegowych Magurki Wilkowickiej! Może to sprawka cieplejszego mikroklimatu, może zwiększonego ruchu turystycznego, tak czy owak narty biegowe pozostały w sferze planów na przyszły rok. Ale apetyt na górskie powietrze chciałoby się zaspokoić, więc wybraliśmy wędrówkę wzniesieniami Beskidu Śląskiego.
Docieramy samochodami na Przełęcz Salmopolską. Kilka stopni mrozu, więc trzeba się rozgrzać. Wkrótce jesteśmy na Białym Krzyżu (940 m n.p.m.). Ale co u licha? Ledwie rozpoczęliśmy wędrówkę, a już zaczynamy schodzić. Wytłumaczenie jest proste, gdy zauważymy, że Przełęcz Salmopolska jest jedną z wyżej położonych przełęczy drogowych. Schodzimy zatem, ale emocji nie brakuje, bo pod cienką warstwą świeżego puchu kryje się lodowisko. Do przysiółka Grabowa zdążyliśmy zaliczyć kilka spektakularnych upadków.
Zaczyna się dość długi przemarsz płaską granią w kierunku Horzelicy. Tu można uprawiać nordic walking w pięknej scenerii. Dobra widoczność oraz liczne hale i polany sprawiają, że wzrok biegnie w stronę rozłożystej Czantorii i Stożka, a na północ w stronę Błatniej. Położone niżej polany zaledwie muśnięte śniegiem, wyżej są białe, poprzetykane ciemną barwą lasów. Zastanawiające, że chociaż wysokość bezwzględna jest tu niższa niż na Magurce Wilkowickiej, to jednak śniegu jest sporo – można wpaść po kolana.

Przy wieży widokowej na Starym Groniu

Na grzbiecie Starego Gronia oglądamy zimowy pejzaż Beskidu Śląskiego z wieży widokowej. Potem coś dla ciała czyli posiłek regeneracyjny i powoli znów zaczynamy schodzić aż do Brennej. A górskie doliny są tu dość głębokie.
Dalsza trasa biegnie trochę nieprzyjemnym 1,5 – kilometrowym odcinkiem szosy. To fragment Doliny Leśnicy. Ten rwący potok, który kaskadami spływa do Brennicy umila nam drogę wśród przejeżdżających samochodów.
Rozpoczynamy podejście zielonym szlakiem przez Gronik. Nareszcie można się trochę zmęczyć! I znów mamy dodatkowego towarzysza. To już powoli staje się tradycją, że przewodzi nam czworonożny właściciel przyjaźnie merdającego ogona.
Rozświetlonymi słońcem i śniegową bielą polanami wspinamy się na Trzy Kopce Wiślańskie (803 m n.p.m.). Nazwa wzniesienia wiąże się z dawnym zwyczajem układania kopców z kamieni dla zaznaczenia granic miejscowości, w tym przypadku: Ustronia, Wisły i Brennej.
Nieopodal szczytu nie sposób ominąć Telesforówki – prywatnego schroniska , położonego w cudnym miejscu. Tutaj musi być pięknie o każdej porze roku. Stąd można zobaczyć Baranią Górę i Skrzyczne, Klimczok i Równicę. Telesforówka posiada nieco prowizoryczny bufet turystyczny, którego wnętrze nasuwa pewne skojarzenia z wnętrzem kolib, w których ponad sto lat temu pomieszkiwali miejscowi górale w czasie wypasu owiec i kóz. Tutaj mamy dłuższy odpoczynek. Na zewnątrz w słońcu cieplej niż wewnątrz. Pełne brzuchy, słońce, relaks. Chwilo trwaj!

Między Smrekowcem a Przełęczą Salmopolską

Na Przełęcz Salmopolską mamy jeszcze 2 godziny, ale wbrew pozorom trzeba wspiąć się wyżej. W tej części trasy lasów jest więcej. W rejonie Smrekowca niektórych kusi ostry wierzchołek Czupla (882m n.p.m.) i nadkładają drogi, aby jeszcze raz podziwiać panoramę Beskidu Śląskiego. Wędrujemy przez Jaworzynę, spoglądając w górę na kres wędrówki. Ostatnie metry wysiłku i już jesteśmy przy białym krzyżu na przełęczy. Zima w górach jeszcze nie odpuściła, ale pokazała nam bardzo przyjazne oblicze: słońce, piękne widoki przez całą drogę, śnieżny puch i rześkie powietrze. Taka zima może się spodobać nawet tym, którzy jej nie lubią.

M.D.