Pogoda w górach bywa nieprzewidywalna. Jeszcze w piątek sądziliśmy, że zaplanowaną wycieczkę w Tatry trzeba będzie odłożyć na później, a już w sobotę postanowiliśmy, aby korzystając z prognozowanego okna pogodowego, wyjechać w niedzielę o 3:00 do Palenicy Białczańskiej. Po drodze deszcz, który w okolicy Bukowiny zamienił się w śnieg. Czy tak wygląda okno pogodowe?
Morskie Oko przywitało nas kilkustopniowym mrozem i lekkim zamgleniem, dającym nadzieję na poprawę. Czas ruszać w góry, ale jeśli improwizować, to do końca i zamiast na Mięguszowiecki Szczyt Czarny, postanowiliśmy wejść na Cubrynę. Po wpisaniu się w schronisku do książki wyjść, ruszyliśmy szlakiem wiodącym na Wrota Chałubińskiego. Niedaleko za rozstajem dróg na Szpiglasową Przełęcz opuściliśmy szlak, rozpoczynając podejście na Zadnią Galerię Cubryńską, stanowiącą górne piętro Doliny za Mnichem. Pogoda nas jednak nie rozpieszczała. Wprawdzie wypogodziło się i przez chmury zaczęło przebijać się słońce, ale silne porywy wiatru podrywającego leżący śnieg i wiejącego w twarz, znacząco wzmagały odczucie chłodu. Tego świeżego śniegu, leżącego na zlodowaciałym podłożu było około 30 – 40 cm, a miejscami znacznie więcej, co przy stromych fragmentach podejścia wyraźnie zwiększało wysiłek i spowalniało tempo marszu.
Po dojściu pod północno-zachodnią ścianę Cubryny skończył się stosunkowo łatwy teren i aby iść dalej na Małą, a następnie Wielką Galerię Cubryńską, należało zacząć się asekurować. Tego dnia nie byliśmy jednak nastawieni bojowo i po chwili rozmowy, trochę zniechęceni przenikliwym wiatrem, podjęliśmy decyzję o odwrocie i zmianie celu na znacznie mniej ambitny, czyli leżący po przeciwnej stronie Doliny za Mnichem Szpiglasowy Wierch.
W czasie zejścia pod ścianami grani głównej, po raz pierwszy tego dnia poczuliśmy na sobie promienie słońca, padające znad Ciemnosmreczyńskiej Przełączki. Zaczęły nas one przyciągać jak magnes i ruszyliśmy w ich stronę, około 100 m w górę na przełączkę (2115). Warto było. Z siodła przełączki roztacza się ograniczony, ale ciekawy widok na otoczenie Doliny Piarżystej, Miedziane i okazale prezentującą się stąd południową ścianę Zadniego Mnicha. Po zrobieniu kilku zdjęć ruszyliśmy z powrotem w dół, by po minięciu żlebu spadającego z Wrót Chałubińskiego i zejściu do dna doliny rozpocząć podejście na Szpiglasową Przełęcz.
Do tego momentu szliśmy przez znaczną część drogi praktycznie sami. Jedynie rano, na podejściu do Doliny za Mnichem wyprzedziliśmy dwójkę taterników planujących wejść na Mnicha, którym tego dnia przyszło przecierać szlak. Teraz podejście zaczęliśmy razem z grupą turystów, podążających w tym samym, co my kierunku. Kilka osób nie miało raków, co uniemożliwiło im pokonanie stromego odcinka, na którym, podobnie jak w wielu innych miejscach, pod świeżym śniegiem było twarde, śliskie podłoże. Na szczęście zawrócili, nie próbując wejść za wszelką cenę.
Piękna pogoda, słońce, wspaniałe szerokie widoki, tylko wiatr nie dawał zapomnieć o sobie, a wręcz tak na przełęczy jak i chwilę później na Szpiglasowym Wierchu (2172) jego porywy nasilały się (według informacji podawanych w schronisku nad Morskim Okiem dochodziły do ponad 90 km/h). Idąc w góry trzeba to akceptować i cieszyć się z tego, co oferują danego dnia. Sądzę, że warto było trochę się wysilić i może po raz ostatni tej zimy nacieszyć się śniegiem, którego w dolinach już nie ma.
Jacek