Pasmo Łososińskie – relacja z wycieczki Koła Oświęcim – 27.05.2017

Grupa na tle Jaworza

Jak w ciągu jednego dnia przejść z Babiej Góry na Łysą Górę? To proste. Wystarczy pojechać w Beskid Wyspowy.
27 maja 2017r. zawitaliśmy w okolice Limanowej, aby w dobrym towarzystwie posmakować wędrówki Pasmem Łososińskim – wałem rozciągniętym między dolinami rzeki Łososiny i Smolnika. Beskid Wyspowy powitał nas rozkwieconymi łąkami. Wśród nich sporo zabudowań mieszkalnych, wyrastających, podobnie jak w Beskidzie Makowskim dość wysoko na wzniesieniach. Zagłębiliśmy się w wiosenny las, czasami mocno odczuwając nachylenie terenu. To dość charakterystyczne w Beskidzie Wyspowym, że stoki gór są strome i wymagające wysiłku od turysty. Pierwszy dłuższy przystanek przy kaplicy Skrzętla, a stamtąd już blisko do szczytu Babiej Góry (728 m n.p.m.), która przy swojej imienniczce – królowej Beskidów wyższej o kilometr – jest tylko małą księżniczką z wianuszkiem kwiatów na głowie.

Na szczycie Jaworza

Dalsza droga poprowadziła nas przez siodło ku wieży widokowej tuż pod szczytem najwyższego wzniesienia Pasma Łososińskiego – Jaworza (921 m n.p.m.). Tutaj można było rozsmakować się w aromacie yerba mate, ale nade wszystko w cudnej panoramie z Przehybą w Beskidzie Sądeckim i Turbaczem w Gorcach oraz taflą Jeziora Rożnowskiego.
Dalej szlak poprowadził nas nietypowym, jak na beskidzkie wyspy zwartym, płaskim grzbietem przez zalesione szczyty Jaworza i Sałasza (909 m n.p.m.), zieleniące się młodą buczyną. Ptaki lubią to beskidzkie pasmo, można je usłyszeć i zobaczyć, jeśli swoją obecnością nie zdominuje się przestrzeni.
Z Sałasza Zachodniego ścieżka stromo opada ku malowniczemu przysiółkowi Molówka, gdzie dotarła masowa turystyka zimowa w postaci stacji narciarskiej, ulokowanej na północnych stokach Łysej Góry. Osobliwe, że nawet owce, pasące się na łące nie są tu białe, lecz czarne. Większość naszej grupy zdecydowała wdrapać się na Łysą Górę (781 m n.p.m.) schodkową ścieżką pod wyciągiem krzesełkowym. Złocistym trunkiem skusiła ich tam pewna czarownica. Dobry humor został spotęgowany pięknym widokiem.

Krzyż Jubileuszowy na Chłopskiej Górze

Spotkaliśmy się wszyscy na sąsiedniej Miejskiej Górze (716 m n.p.m.), nazywanej przez miejscowych od dawna Chłopską Górą, pod potężnym krzyżem milenijnym z tarasem widokowym i kurantem. Rozległa panorama sprawiała, że oddychało się szerzej. Pod niebem falowały wzniesienia Beskidu Wyspowego, Sądeckiego i Gorców (przy dobrej widoczności zobaczyć można nawet Łomnicę), niżej rozciągały się pasma pogórza z rozsianymi wioskami i licznymi przysiółkami oraz wyraźną zabudową Limanowej. To było ostatnie spojrzenie z wysoka, bo potem już krótko i stromo do samochodu. I znów na jakiś czas naładowaliśmy swoje akumulatory.

M.D.