Wyobraź sobie, Czytelniku, układ 2 gwiazd neutronowych (czyli bardzo gęstych, przekraczających masę Słońca i liczących zaledwie 30 km średnicy) które krążą wokół siebie (a ściślej, wspólnego środka masy). Każda z nich rada byłaby zamienic się w czarną dziurę ale w pojedynkę żadna z nich tego nie osiągnie.
Ale od czego układy podwójne i utrata energii ruchu orbitalnego przy udziale fal grawitacyjnych? Białe karły wybuchają – mając towarzysza w stadium ewolucyjnym czerwonego olbrzyma i akreując (ściągając na otaczający je dysk) na siebie jego materię – jako supernowe. Szacuje się że co roku w galaktyce wielkości naszej przynajmniej jedna taka eksploduje.
Gwiazdom neutronowym pozostaje jedynie własne towarzystwo. Moga się złączyć, przekroczyć tym samym górne ograniczenie na masę pojedynczej gwiazdy neutronowej i się prawdopodobnie zapaść. Ale w przeciwieństwie do części klasycznych supernowych, coś po nich zostanie. Pancerz metali ciężkich i szlachetnych jakie powstają tylko – jak dotąd sądzono – w efekcie odrzutu mgławicy po supernowej lub rozrzuceniu resztek niedoszłego pulsara (bo są i takie supernowe które obiektu centralnego nie tworzą).
I tak się stało zjawisko zwane GW170817. Prawie pół roku temu detektory LIGO w Hanford I Louisville a także nowo uruchomiony detektor VIRGO uchwyciły sygnał na którego detekcję zostały nastrojone – falę grawitacyjną (Gravity Wave). Dzięki ocenie różnic w czasie przyjścia te trzy detektory wystarczyły żeby dokonać oszacowania z którego miejsca na niebie przyszedł ów sygnał.
Gdzieś spomiędzy gwiazdozbiorów Hydry i Węża Morskiego. Zlokalizowano tam (innymi, mającymi z zespołami LIGO I VIRGO porozumienie o współpracy, instrumentami) kilkanaście galaktyk, wśród nich NGC 4993. Oddalona o 150 mln lat świetlnych nie wyglądała do tej pory szczególnie.
Aż do 17 sierpnia ubiegłego roku. Skierowane na nią różnego rodzaju teleskopy (kilkadziesiąt) odkryły świecącą w wielu długościach fal poświatę (afterglow) która w dodatku słabła i sugerowała coś innego niż supernową. Z racji faktu że świeciła słabiej niż klasyczne supernowe (te osiągają jasność dziesiątków miliardów słońc) – nazwano ją kilonową. Bo świeciła “tylko” jak 100 milionów słońc.
Co jeszcze ciekawsze, emisja na różnych długościach fal zaczęła się w nieco różnych momentach po zlaniu się gwiazd neutronowych. To zapoczątkowało w praktyce imponujące odkrycie dokonane za pomocą tzw. astronomii wielozakresowej (multi-messenger) o której użyciu naukowcy myśleli od przynajmniej 15 lat – tylko nie było zbyt wielu obiektów służących za demostrację siły tej metody.
I jeszcze jedno – dotychczasowe sygnały detekcji fal grawitacyjnych trwały po kilka sekund. Tym razem odróżnialny od szumu tła sygnał utrzymywał się ponad 100 sekund “nad kreską”. I zamilkł w pisku trwającym ułamki sekund. Masę nowo powstałego obiektu szacuje się na 2,7-2,8 mas Słońca. To więcej niż zwykła pojedyncza gwiazda neutronowa. A wiemy, co jest cięższe i może istnieć – to gwiazdowa czarna dziura. Chyba że czegoś o gwiazdach neutronowych nie wiemy…
Czy przyłapaliśmy naturę na akcie tworzenia czarnej dziury? I to przez wiele teleskopów tworzących sieć obserwacji na niemal wszystkich dostępnych częstotliwościach – od gamma po radiowe? Wydaje się, że akt tworzenia który widzieliśmy jest tylko czubkiem góry lodowej konglomeratu zjawisk jakie przy pomocy astronomii wielozakresowej możemy obserwować i analizować.
Jest też szereg pytań – gdzie jest jasna struga (dżet) która powinna takiemu zjawisku towarzyszyć? Może w kokonie który blokuje bezpośrednie z niej promieniowanie? Czy jednak nie powstała wyjątkowo masywna gwiazda neutronowa a nie czarna dziura? Jak upewnić sie co do masy którą posiada nowo powstały obiekt skoro nie było żadnego sygnału tuż po zlaniu się obiektów (tzw. ring-down phase)?
I jeszcze jedna, ważna odpowiedź: upewniliśmy się (śledząc sygnatury widm pierwiastków występujących w poświacie przy pomocy instrumentu X-Shooter na Very Large Telescope) że wiele z cięższych od żelaza klocuszków budujących materię (także Ziemię) ujętych w tablicy Mendelejewa może powstać właśnie w takim zjawisku, Niektórzy szacują, że w takiej jak GW170817 eksplozji powstawać może nawet kilka mas Księżyca… czystego złota! Dostrzeżono też platynę i ołów. Czyli coś, co było mantrą znanych mi podręczników (że ciężkie pierwiastki powstają wyłącznie w supernowych) na moich oczach przestało obowiązywać! Czy to nie dobry powód by śledzić kolejne odkrycia dokonywane przez coraz częściej współpracujące wspólnoty astronomów amatorów i profesjonalistów (rozbłysk w galaktyce NGC 4993 był dostępny także dużym teleskopom amatorskim) a może nawet w nich uczestniczyć?
Te pytania poddaję pod Twoją refleksję, Czytelniku. I do zobaczenia na szlaku lub przy teleskopie!
Doktorek