Rysy – Koło PTT w Oświęcimiu na słowackim szlaku – 23.06.2019

Dolina Złomisk i ściana Osterwy

W pierwszą rocznicę wycieczki na Koprowy Wierch znów wybraliśmy Dolinę Mięguszowiecką jako początek naszej letniej eksploracji Tatr. Ze Szczyrbskiego Jeziora wyruszyliśmy czerwonym szlakiem, zachęceni promieniami słońca, przebijającymi się sponad piętrzących się zboczy Kończystej. W drodze do Popradzkiego Stawu, pomimo porannego niewyspania stopniowo nakręcaliśmy organizmy na wyższe obroty, podziwiając najpierw masyw Soliska, a później południową ścianę Osterwy i Dolinę Złomisk.

Nad stawem zatrzymaliśmy się na posiłek (czy piwo to posiłek?), któremu towarzyszyły niestety wszechobecne tej wiosny komary. Pełni energii ruszyliśmy następnie niebieskim szlakiem, a niektórzy spośród nas (5 osób czyli 56% grupy!) postanowili dociążyć swój ekwipunek turystyczny o dodatkowe 8-10 kg, zamieniając się w tragarzy, aby dostarczyć prowiant dla schroniska pod Rysami.

Urdzik karpacki

Po przekroczeniu Żabiego Potoku skierowaliśmy się do Żabiej Doliny Mięguszowieckiej, podziwiając na tatrzańskich zboczach kwitnące fioletowe urdziki oraz żółte posłonki i omiegi, a w górze strzelistą sylwetkę Wołowca Mięguszowieckiego i Grań Baszt za nami. Na wysokości około 2000 m n.p.m. zrobiło się mrocznie i chmury zasłoniły skaliste zerwy, wodospad spływający z grzbietu Kopy Popradzkiej i cały urok krajobrazu wysokogórskiego.

Pierwsze emocje były związane ze schodami, które Słowacy umieścili dla ułatwienia turystom pokonania ściany skalnej. Schody te, moim zdaniem, nie dają większego komfortu bezpieczeństwa niż łańcuchy, które można wykorzystać wspinając się obok. Zanim dotarliśmy do Chaty pod Rysami trzeba było pokonać jeszcze stromy płat śniegu i wkrótce potem we mgle zamajaczyły zwiastujące bliskość schroniska kolorowe chorągiewki modlitewne, dające odczucie, jakbyśmy byli w najwyższych górach świata i doświadczali energii, pokoju, mądrości i mocy.

Najbardziej „klimatyczne” miejsce pod Rysami

W schronisku zabawiliśmy nieco dłużej, niektórzy spośród nas przy darmowej herbacie ziołowej, którą otrzymali za wniesienie prowiantu na górę. Niezapomnianym przeżyciem była wizyta w jednym z najbardziej „klimatycznych” miejsc czyli kibelku nad urwiskiem. Polecam :).

Dalsza droga ze schroniska prowadziła na przełęcz Waga przez duże pole śnieżne, a stamtąd już bez trudności na wysokość 2503 m n.p.m. Na szczycie Rysów było widać… Rysy, czyli drugi, graniczny wierzchołek, resztę tatrzańskich wierchów szczelnie otuliły chmury. Nie przeszkodziło to w dłuższej celebracji radości z bycia na szczycie i fotograficznego upamiętnienia wejścia wraz z poznanymi w Chacie pod Rysami przedstawicielami Koła PTTK z Porąbki.

Cała grupa nad Potokiem Mięguszowieckim

Droga powrotna z Rysów prowadziła tą samą ścieżką aż do Popradzkiego Stawu, ale po bardzo krótkich przejaśnieniach zaczął nam z przerwami towarzyszyć deszcz. Na górskim szlaku pojawił się drób czyli zmokłe kury i kaczki :). Żabi Potok huczał potężnie, a my kierowaliśmy wzrok ku słońcu w dolinie. Nad Popradzkim Stawem znów zrobiliśmy przystanek, aby dać odpoczynek nogom (bo autobus spod Rysów nie przyjechał :)) i powędrowaliśmy stamtąd zielonym szlakiem, przecinając urokliwy Potok Mięguszowiecki, aby następnie zejść z powrotem do Szczyrbskiego Jeziora. I tym razem pogoda nas nie rozpieściła, więc musimy poczekać na łaskawość natury, planując kolejne tatrzańskie wyzwania.

M.D.