Barania Góra – relacja z wycieczki Koła PTT w Oświęcimiu – 07.04.2018

Na szczycie Baraniej Góry

Piękna pogoda i trasa pozwalająca oddychać przestrzenią, to gwarancja udanej wycieczki. No i dobre towarzystwo. Te trzy elementy splotły się ze sobą, kiedy 7 kwietnia pokonywaliśmy grań Beskidu Śląskiego w okolicy obszarów źródliskowych najdłuższej polskiej rzeki.
Dziesięcioosobową grupą wyruszyliśmy z Wisły Czarne bez szlaku, kierując się na grań, biegnącą przez Przypór i Przysłop (Nad Równym). Z mapą w ręku i słońcem jako drogowskazem, wędrowaliśmy leśnymi ścieżkami, wydeptanymi przez miejscowych oraz leśników, znaczonymi przez dzikie zwierzęta.
W okolicach Koziego Wierchu ( tak, tak, w Beskidzie Śląskim również znajdziemy taki szczyt, acz w niczym nie przypominający tatrzańskiego wierchu o takiej samej nazwie) niektórzy dostrzegli na śniegu ślady borsuka, przypominające tropy małego niedźwiedzia.
Pierwszy przystanek na posiłek na zboczach Przypora (1008 m n.p.m.) z widokiem na Beskid Śląsko – Morawski z najwyższą Łysą Górą… i dalej w drogę. Zresztą, co rusz, to odsłaniały się górskie panoramy na wszystkie strony świata: Czantoria, Stożek i Równica, Malinowska Skała, Wielka Racza, ośnieżona Mała Fatra. Idąc nieznakowanym, czasem błotnistym traktem, przecięliśmy potok Wolny, spływający ze zboczy Baraniej Góry, by wreszcie po ponad 3 godzinach dotrzeć do klockowatej budowli, zwanej schroniskiem na Przysłopie pod Baranią Górą. Tu oczywiście dłużej zabawiliśmy (czemu jednak nikt przed schroniskiem nie miał ochoty się sfotografować?) i tu pojawili się pierwsi napotkani turyści, którzy licznie towarzyszyli nam aż na szczyt Baraniej Góry (1220 m n.p.m.).
Na terenie okolicznego rezerwatu przyrody od strony południowo – zachodniej wykapują spod ziemi liczne, małe źródełka w otoczeniu młak i rozlewisk, które stopniowo łączą się w wody potoku Czarna Wisełka, zaś od północnego – zachodu spływają ze zboczy, tworząc Białą Wisełkę.

Śnieżny trawers

Szczyt Baraniej Góry z rozległą, dookolną panoramą z wieży widokowej zatrzymał nas na dłuższą chwilę. Nieco poniżej szczytu, na trawersie stromego zbocza, pojawił się lekki dreszczyk emocji. Wąska, wydeptana w śniegu ścieżka stwarzała ryzyko poślizgnięcia i zsunięcia się po stromym polu śnieżnym, najeżonym wystającymi gałęziami. Kto powiedział, że Beskidy są łatwe?
Wędrówce w stronę Magurki Wiślańskiej (1140 m n.p.m.) prawie cały czas towarzyszyły panoramy Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Na siodle pod Gawlasem opuściliśmy zielony szlak, kierując się w dół żółtym szlakiem przez Cienków Wyżni, odkrytym terenem z widokiem na masyw Baraniej Góry, a dalej wśród górskich polan i łąk, nagrzanych słońcem i skłaniających do odpoczynku.
Do samochodów dotarliśmy ścieżką przyrodniczą, wśród wyżej położonych zabudowań Cienkowa Niżnego, dostrzegając pierwsze, kwietne zwiastuny wiosny w górach – lepiężniki białe.

M.D.