Jak miło leniuchować na Wielkiej Raczy – relacja z wycieczki Koła PTT w Oświęcimiu – 16.04.2016 r.

Odpoczynek na Wielkiej Raczy

Odpoczynek na Wielkiej Raczy

Czas oddychania górami. Czekamy na ten moment i oto nadchodzi w pełnej krasie. Najdalej na południe wysunięty kąt Beskidu Żywieckiego. Lubię tę urokliwą krainę, zresztą nie tylko ja, wszak szlaki tego pasma oznakowano już w okresie międzywojennym. Niebo zwiastuje dobrą pogodę. Pierwiosnki i żywiec gruczołowaty zakwitają na początku naszej drogi z Rycerki Górnej Roztoki. Podchodzimy w górę rzadkim lasem świerkowym, w którym właściwie brak młodnika. Im dalej w las, tym…mniej drzew. Szlak staje się przez to bardzo widokowy, ale niepokoi fakt, że niektóre zbocza „dzięki” kornikowi pozbawione są drzewostanu.
Po dwóch godzinach osiągamy szczyt Wielkiej Raczy (1236 m n.p.m.), znajdujący się w głównym grzbiecie karpackim. Dookoła nas morze gór. Dominuje skalista grań Rozsudźca, ośnieżony Stoh i Wielki Krywań – najwyższe wzniesienie w Małej Fatrze. Można tam dojść górami z pasma Raczy w półtorej dnia, co opisują stare przewodniki. Spoglądamy na Skrzyczne i masyw Baraniej Góry, Bendoszkę i Rycerzową, Pilsko i czub Babiej Góry. Na horyzoncie rysuje się łańcuch Tatr. Można tak patrzeć i dumać bez końca. Siadamy przy schronisku w promieniach słońca, aby zjeść małe co nieco. Podróżny termometr położony na stole pokazuje 50°C, ale rzeczywista temperatura jest znacznie niższa. Pełne brzuchy i słońce rozleniwiają. Czy musimy stąd iść?

Śnieżyczka przebiśnieg

Śnieżyczka przebiśnieg

Mamy krążenie we krwi, więc ruszamy dalej, wzdłuż granicy polsko – słowackiej. Z worka raczańskiego wysypuje się obfitość darów tej krainy: piękne panoramy, słoneczne hale, wiosenne kwiaty, górskie powietrze nieskażone wyziewami odległych miast. Nie musimy się spieszyć, wyszliśmy dość wcześnie, trasa nie jest długa, a kwietniowy dzień pozwala na spokojną wędrówkę. Każda napotkana polana staje się pretekstem, aby usiąść na nagrzanym słońcem podłożu i delektować się widokiem. W taki przyjemny sposób spędzamy czas na Hali Małej Raczy i Hali Śrubita, w pobliżu której rozciąga się pierwszy na Żywiecczyźnie (od 1958 r.) rezerwat przyrody, obejmujący mieszany las z ponad stuletnimi drzewami. Wędrówka przez szary las po splątanych korzeniach i pogniecionym runie leśnym uświadamia, że niedawno panowała tu zima. Góry jeszcze nieśmiało pokazują swoje wiosenne oblicze.
Przed szczytem Kikuli znów podziwiamy widok na południe od naszej granicy. Na Przełęczy pod Banią z tablicy ścieżki dydaktycznej dowiadujemy się, że nasza wdzięczna jemiołuszka to słowacki chochláč severský. Stąd już niedaleko do schroniska, którego turkusowy dach, wyróżniający się wśród zabudowań osiedla Przegibek, zwiastuje rychły wypoczynek.

Na Przegibku

Na Przegibku

Skromny, kanapkowy posiłek z odrobiną sernikowego szaleństwa zamienia się w półtoragodzinną, popołudniową sjestę. Snujemy marzenia o wysokich górach i żartujemy na temat utworzenia małego szlaku himalajskiego, poprowadzonego granią między Lhotse a Everestem. :-)
Ze schroniska schodzimy świerkowym lasem z powrotem do Roztok, kierując wzrok w górę, w stronę Raczy. U kresu wędrówki zaprzyjaźniamy się jeszcze z rycerskim burkiem, strzegącym domowej zagrody. Z rycerskim kogutem, jak to z kogutem nie udaje się zaprzyjaźnić.
Tak nam się nie chce wracać do miejskich murów, że jeszcze przy parkingu, u podnóża beskidzkich stoków urządzamy pożegnalną posiadę, przy wtórze szemrzącego Rycerskiego Potoku.
Złapaliśmy oddech. Teraz trzeba, jak w piosence: „popracować w dole, zrobić krzesło, zorać pole.”
I znów zatęsknić za górami.

M.D.