Pasmo Jałowieckie jest przedmiotem sporu geografów i przewodników. Przez jednych uważane za najwyższe pasmo Beskidu Makowskiego, przez innych zaliczane jest do Beskidu Żywieckiego. Właśnie ten region stał się celem naszego wyjazdu. Mgły, które towarzyszyły nam od samego Oświęcimia, rozwiały się całkowicie, gdy dotarliśmy w góry. Decydujemy się odwrócić zaplanowany wcześniej kierunek trasy, dlatego wędrówkę rozpoczynamy z przysiółka Duchałówka należącego do Koszarawy, aby nieznakowanymi ścieżkami dotrzeć na Buciorysz (Lachów Groń). Pogoda dopisuje, co umożliwia podziwianie widoków na Babią Górę, Pilsko, Beskid Śląski oraz nasz główny cel – Jałowiec. Po spożyciu posiłku ruszamy w dalszą drogę. Śnieżna pokrywa sprzyja wypatrywaniu śladów zwierząt. W okolicach Lasu Czerniawa zauważamy ślady dzików, które szukały tutaj pożywienia pod warstwą śniegu. Z okolic szczytu Suchej Góry (Czerniawa Sucha) dostrzegamy napływające nad szczyt Jałowca i Halę Trzebuńską chmury. Gdy zbliżamy się do szczytu Jałowca chmury te nas pochłaniają.
Na szczycie po raz pierwszy tego dnia spotykamy innych turystów, którzy nie zniechęcili się zimowymi warunkami. Dalsza część trasy prowadzi przez las. Na zboczach Opuśnioka wstępujemy do studenckiego schronu turystycznego pod Solniskiem zwanego również Chatką Adamy, w której panuje miły zwyczaj serwowania gościom darmowej herbaty, w zamian za posprzątanie po sobie. Chatka ta czynna jest przez ferie i wakacje oraz każdy weekend. Do przysiółka Karczówka w Lachowicach docieramy już po zmroku. Po całym dniu wędrówki po rozmiękłym śniegu buty są przemoczone, ale jest to nieodłączna część zimowych wyjazdów. W końcu zima ma swoje uroki.
Bartek