Decyzja o przejściu Głównego Szlaku Sudeckiego (GSS) zapadła już w czasie pokonywania GSB w 2017 roku, pozostawało ustalić tylko termin i kierunek marszu. Postanowiliśmy, że wyruszymy 18 maja 2018 z Prudnika do Świeradowa Zdroju. 447 km, 14560 m podejść, 14358 m zejść (według mapa-turystyczna.pl) podzielone na 12 etapów, noclegi w kwaterach prywatnych i schroniskach (zarezerwowane wcześniej). Znalazło się tylko 3 śmiałków: Tadeusz, Witek i Artur, sprawdzona ekipa z GSB . Dlaczego ten kierunek, skoro zdecydowana większość za metę obiera Prudnik? Chcieliśmy zostawić sobie to, co najciekawsze na później, żeby mieć przed sobą piękno, które przyciąga i pomaga iść, gdy już brakuje sił, a stopy bolą. Był to strzał w dziesiątkę!!!
Choć 1 etap był dość ciekawy, bo przeprowadził nas przez Góry Opawskie (Biskupia Kopa 891 m n.p.m.), to następne 70 km szliśmy przez Przedgórze Paczkowskie, bardzo często asfaltem . Nie można powiedzieć, że nie było ładnie (ogromne połacie rzepaku z czerwonymi makami), ale nie wyobrażaliśmy sobie kończyć GSS chodząc po płaskim!!! Pod koniec 3. etapu dochodzimy do Złotego Stoku (oczywiście szukamy złota), gdzie wkraczamy w Góry Złote (Jawornik Wielki 872 m n.p.m.). W kolejnych dniach robi się coraz ciekawiej, maszerujemy w końcu przez góry . Kolejno: Masyw Śnieżnika (nadprogramowo wchodzimy na Śnieżnik 1426 m n.p.m. gdyż szlak czerwony omija szczyt), Góry Bystrzyckie, Góry Stołowe (Błędne Skały, Szczeliniec, Skalne Grzyby, kto był, wie o co chodzi, kto jeszcze nie – musi koniecznie tam pojechać i zobaczyć to na własne oczy), Góry Bardzkie (tu zwiedzamy twierdzę na Srebrnej Górze), Góry Sowie (Wielka Sowa 1015 m n.p.m.), Góry Kamienne, Rudawy Janowickie, Karkonosze (Śnieżka 1602 m n.p.m.) i na koniec Góry Izerskie.
Pierwszego turystę z plecakiem spotykamy dopiero 4. dnia w rejonie Przełęczy pod Chłopkiem, nie w Tatrach . Szedł w przeciwnym kierunku i też robił GSS. Dowiedzieliśmy się od niego, że dzień przed nami idzie turystka, która wybrała się w podróż dookoła Polski!!! Słyszymy o niej też w schronisku Na Iglicznej, jest już sławna . W końcu spotykamy się na krótko kolejnego dnia w Długopolu Zdroju, a następnie w schronisku Jagodna (uwaga na serwowane w schronisku porcje obiadowe, są bardzo duże i przepyszne). Odtąd wspólnie przemierzamy szlak. Marysia, bo tak ma na imię nasza współtowarzyszka podróży, wyruszyła ze Zwardonia i w momencie spotkania z nami była w drodze już od dwóch tygodni. W ciągu 8 dni pokonaliśmy razem 280 km. Możemy powiedzieć, że braliśmy udział w wyprawie dookoła Polski . Połączenie sił było korzystne dla wszystkich. Nam było wstyd okazać słabość i zmęczenie przed kobietą, więc zaciskaliśmy zęby i do przodu , a Marysi było raźniej, czuła się bezpieczniej, odpadło jej planowanie kolejnych etapów… szła z nami.
Czas na krótkie podsumowanie. Przejście całości GSS zajęło nam 11 dni 12 godzin i 30 minut. Doświadczenie zdobyte rok wcześniej procentowało. Jesteśmy szczęśliwi, gdyż udało się nam, po raz kolejny, zrealizować założony plan. Pogoda dopisała, czasami było wręcz za gorąco (musieliśmy pilnować, żeby się nie odwodnić), ale jak zwykł mówić Artur: lepiej iść w upale niż w deszczu. Padało dwa razy: podczas pierwszego noclegu w nocy i podczas obiadu w Kudowie Zdroju… więc ani razu nas nie zmoczyło . Oznakowanie szlaku bardzo dobre, choć były momenty, że GPS był w użyciu (należy uważać między Jarnołtowem a Łąką, 4km poprowadzone w szczerych polach). Dostępność sklepów po drodze, gdzie można uzupełnić zapasy, znakomita. Codziennie mijaliśmy ich kilka.
A co w przyszłym roku? Zmieniamy kolor szlaku z czerwonego na niebieski i spróbujemy przejść od Rzeszowa do Grybowa, około 430 km. Chyba uzależniliśmy się od wędrowania długodystansowego .
Witek