W Beskidzie Żywieckim – relacja z IV Rajdu im. Cz. Klimczyka

Beskidy w woalu mgieł

Jeszcze kilka dni przed planowanym IV Rajdem im. Czesława Klimczyka mogliśmy się cieszyć urokami polskiej „złotej jesieni”. Niestety tuż przed wyjazdem pogoda radykalnie się zmieniła i postanowiła pokazać swe „ciemne oblicze”. To jednak nie zniechęciło naszej 13-osobowej grupy, która już o 6.00 rano (z poślizgiem) wyruszyła na podbój Beskidu Żywieckiego. Po krótkiej podróży zameldowaliśmy się w Rycerce Górnej – Kolonii, aby stamtąd, różnymi trasami rozpocząć wędrówkę ku Rycerzowej, gdzie za kilka godzin mieliśmy się spotkać na noclegu. Większa grupa dziarsko podążyła ku Wielkiej Raczy, która słynie ze wspaniałych dookolnych panoram. Niestety, tym razem pogoda poskąpiła swych uroków i przykryła wszystko białym, wszechogarniającym mlekiem. Na szczęście poprzez postój w ciepłym schronisku mogliśmy uzupełnić utracone kalorie, zaś spędzone w klimatycznym wnętrzu minuty wynagrodziły pierwsze trudy trasy i sprawiły, że z nowymi siłami ruszyliśmy na szlak, mając w świadomości, że przed nami jeszcze kilka godzin marszu. I tak dreptaliśmy uparcie, krok za krokiem, „delektując się” wszechogarniającymi nas chmurami. Tymczasem nasz towarzysz – szlak czerwony, przeprowadził nas przez przełęcz pod Orłem, Kikulę i nagle, gdy znaleźliśmy się na skraju przełęczy Przegibek, matka natura zlitowała się, chmury rozpierzchły się na moment i przez chwilę mogliśmy podelektować się urokami tego zakątka, do którego zresztą mieliśmy powrócić następnego dnia.

Przy bacówce na Rycerzowej

Tymczasem czekał nas jeszcze crème de la crème dnia dzisiejszego, czyli Wielka Rycerzowa oraz prowadzące na jej szczyt strome podejście, które po wcześniejszym przejściu 20 km, stanowiło dla niektórych nie lada wyzwanie. Z jakże wielką tęsknotą wypatrywane było schronisko, które miało znajdować się niemal na szczycie, a tymczasem nieodzowna towarzyszka – mgła sprawiła, że trzeba było naprawdę być uważnym, żeby nie zagubić drogi. Skoro jednak schronisko otworzyło dla nas swoje podwoje, każdy z nieukrywaną radością wkraczał w jego progi aby zaznać zasłużonego odpoczynku. Co prawda pogoda nie pozwoliła na rozpalenie ogniska, ale dzięki temu wspólnie spędziliśmy wieczór, prowadząc „nocne Polaków rozmowy” i szykując się do niedzielnego wędrowania. Jeśli jednak ktoś liczył na spokojny sen to „dzięki” rozrywkowej ekipie z sąsiedniego pokoju, musiał mocno zrewidować swoje plany. Jedynym, który nie narzekał na towarzystwo był Witek biwakujący tej nocy pod namiotem.

Przy schronisku na Przegibku

Trudno było wyjść w niedzielny poranek z ciepłego schroniska, ale w końcu ruszyliśmy dziarsko kierując się na Małą Rycerzową, Mładą Horę i Joneczkowe Rycerki, skąd mozolnie tuptaliśmy pod górę, aby znaleźć się w schronisku na Przegibku, a potem zdobyć Bendoszkę Wielką, na której szczycie wzniesiono Jubileuszowy Krzyż Ziemi Żywieckiej. Niestety i tym razem matka natura poskąpiła nam swych uroków, więc ruszyliśmy w dół, gubiąc przy okazji na kilka chwil Jacka. Na szczęście nasza zguba szybko odnalazła właściwą ścieżkę i w okolicach 15.00 zameldowaliśmy się na cichym i spokojnym parkingu w Rycerce Górnej – Kolonii. Po krótkiej toalecie butów w pobliskim strumieniu, nastąpiło dokonane przez Adama oficjalne zakończenie IV Rajdu im. Czesława Klimczyka i zmęczeni, ale pełni radości rozjechaliśmy się do swych domów.

br. Wojciech Zięcina sdb