Wspinaczka skałkowa w Dolinie Kobylańskiej – 25 kwietnia 2015 r.

Na SłonecznejSpragnieni wiosny i słońca, wykorzystaliśmy ciepły, sobotni dzień na wyjazd w skałki podkrakowskie do Doliny Kobylańskiej. W gronie członków Koła w Oświęcimiu są osoby, które ukończyły kurs wspinaczki skałkowej i tatrzańskiej. To one zaraziły nas bakcylem wspinania. Wśród naszych członków i sympatyków znaleźli się chętni, którzy pragnęli sprawdzić swoje możliwości psychofizyczne w skałach.
Na początek sezonu wspinaliśmy się po łatwych, kursowych drogach, wybranych pod kątem osób, zaczynających swoją przygodę ze wspinaczką skałkową.
Rozpoczęliśmy od Słonecznej Turni, 14 – metrowej skałki, położonej na zboczu w górnej części dolinki. Jacek przeszedł środkową rysą z dolną asekuracją, czemu z wielką uwagą przyglądali się adepci sztuki wspinaczkowej. Później wszyscy po kolei próbowali swoich sił, niektórzy mierząc się ze swoimi lękami i słabościami.
Po Słonecznej przyszła pora na Pieninki –urokliwy, szeroki mur skalny, rozłożony wysoko na wzgórzu, rzeczywiście kojarzący się z pienińskim krajobrazem. Rozległa, o bogatej rzeźbie ściana, pełna kominów, rys i filarków była wyższa, dlatego zastanawialiśmy się, czy wystarczy liny do zjazdu. Wystarczyło. Pod tą skałką spędziliśmy najwięcej czasu, ponieważ pozwalała na wybór dróg o różnorodnych stopniach trudności. A wszystko w otoczeniu budzącej się do życia przyrody i ciszy, przerywanej tylko śpiewem ptaków.
Ostatnią zdobytą skałką okazała się być niewielka turniczka, na której drogę środkową rysą wytyczył już w 1928 r. Wiesław Marcinkowski.
Na zakończenie dnia przeszliśmy jeszcze w dół doliny, aby pokazać ją tym, którzy byli tu po raz pierwszy. Spojrzeliśmy okiem wspinacza na dominującą turnię Żabiego Konia i ruszyliśmy w drogę powrotną do Będkowic.
Nasze doświadczenia w skałkach przydadzą się na pewno w czasie wędrówek po Tatrach lub na alpejskich ferratach.

M.D.