Dzieje alpinizmu - część pierwsza


Niniejsza historia alpinizmu napisana została przez Jerzego Hajdukiewicza przed czterdziestoma laty z bliżej nie znanym przeznaczeniem. Ówczesna redakcja Taternika w Krakowie otrzymała ten tekst z datą 12.02.1957r. Jednak został on dopiero opublikowany, z uzupełnionym przez autora zakończeniem w INFORMATORZE INSTRUKOTORÓW TATERNICTWA 3/1973 wydawanym przez Komisję Szkoleniową Zarządu Głównego Klubu Wysokogórskiego w Krakowie. Od tego czasu minęły następne 24 lata i nic się takiego nie ukazało.
Myślę, że osoba Jerzego Hajdukiewicza jest znana szerokim rzeszom miłośników gór. W latach okupacji, w czasie internowania w Szwajcarii, wespół z naszym Prezesem Maciejem Mischke założyli Klub Wysokogórski Winterthur. Z tego okresu wysokogórskie osiągnięcia Jerzego Hajdukiewicza mają największą wartość, zwłaszcza, że to były trudne lata wojny, a możliwości sprzętowe (w porównaniu z dzisiejszymi  "kosmicznymi" technologiami) trąciły myszką na kilometr. Śmiem twierdzić, że gdyby Hajdukiewicz urodziłby się nieco później, zostałby pierwszym Jurkiem Kukuczką. Jako jedyny dotąd Polak Jerzy Hajdukiewicz ma na swoim koncie wejścia na wszystkie czterotysięczne szczyty Alp.
Dlatego za "Górami i Alpinizmem" pod redakcją Alka Lwowa, w którym po raz pierwszy tekst ten się ukazał, Wołanie udostępnia poniższy materiał, dotąd znany jedynie instruktorom ogólnopolskiego Klubu Wysokogórskiego.

Historię alpinizmu trzeba dzielić innymi datami i na inne epoki niż historię powszechną ludzkości. Wpływa na to brak paralelizmu rozwoju kulturalnego, historycznego i kształtowania się stosunku człowieka do świata gór.
Niemowlęce lata homo sapiens wiązały się swoimi legendami i baśniami z tajemnicami śnieżnych szczytów. Bogowie starożytnych religii zstępowali z gór i z nich rządzili światem. Olimp Greków, Tień-Szań Mongołów, Lulumut Malajów, Rocky Mountains amerykańskich Indian, Golhucan Meksyku, Noah Azteków, Alhem - trójwierzchołkowa góra ryta na monetach legendarnej Atlantydy i wiele innych, patronowało początkom historii. Arka Noego miała osiąść na Araracie, a Mojżesz rzekomo na górze Synaj otrzymał tablice z dziesięciorgiem przykazań. Prometeusz za przekazanie człowiekowi ognia został przykuty do skał Kaukazu, a brat jego, król mauretański Atlas, zaklęty w masyw górski, do końca świata dźwiga na swych barkach sklepienie nieba.


Drzeworyt wykonany przez G. Hunfagela w 1904 r. z obrazu Lukasa von Valckenborga :
"Gmunden mit dem Traunstein".

Ten okres alpinizmu, w którym zainteresowanie się górami ma charakter religijny, można ująć klamrą nazwy  "legendarnego alpinizmu". Zamyka go pierwsza historyczna postać, która zjawia się jako zwycięzca górskich szlaków - jest nią Aleksander Wielki. Od jego czasów ciągnie się drugi okres, który nazwać można okresem historycznym. Jest to okres w którym po raz pierwszy w różnych miejscach kuli ziemskiej odważają się ludzie wtargnąć na dziewicze dotąd zbocza i szczyty, parci różnorodnymi siłami. Wojna, pochody wojsk napastniczych, ucieczki pokonanych, awanturnicze wypady, ciekawość naukowa, kontemplacje religijne i przeżycia artystów - oto przeważające motywy pierwszego alpinizmu.
Okres ten zamyka jedna data, jest nią wejście dnia 3 sierpnia 1787 r. na Mont Blanc (4807 m) Horacego Benedykta de Saussure, zwiastuna nowoczesnego ujęcia alpinizmu, i data przejścia przez Alpy Napoleona 16 - 21 maja 1800 r. - ostatniego reliktu wojennego alpinizmu.

Horacy Benedykt de Saussure (1740 - 1799), inicjator pierwszego wejścia na Mont Blanc (4808) w latach 1786 i 1787








Od tych dat do daty 29 maja 1953 rozwija się bujny obraz kształtowania się ideologii górskiej, doskonalenia techniki, pogłębienia naukowych aspektów z triumfem ducha i techniki ludzkiej w wieloletnim oblężeniu i zdobyciu Mount Everestu. Żadne zwycięstwo ludzkości nie było tak entuzjastycznie powitane w Londynie jak wyczyn pszczelarza z Nowej Zelandii Hillary�ego i nepalskiego przewodnika Tensinga. Wiadomość o tym powitało wycie wszystkich syren fabrycznych, okrętowych, klaksonów aut, zlewające się z hymnami państwowymi orkiestr i biciem dzwonów kościelnych.
Teraz, kiedy zasadnicze zagadnienia alpinizmu są za nami, zwróćmy się do okresu historycznego, kiedy to po raz pierwszy staje przed człowiekiem konieczność walki i zwycięźania przyrody górskiej, kiedy rodzą się imponderabilia mające zwyciężyć na dalszym jego rozwoju, kiedy kształtuje się nauka, a sztuka wzbogaca się nową tematyką.
Po raz pierwszy zjawia się w górach Taurus w Azji Mniejszej rozbita armia grecka, która zwerbowana do pomocy Cyrusowi została pobita w bitwie pod Kanaksą (401 r. p.n.e.), u wrót Babilonu, przez Artakserksesa. W bitwie tej poległ Cyrus i dowódca wojsk greckich Klearch. Obecny na tej wyprawie w charakterze historyka, czy też reportera Ksenofont, objął, ku wielkiemu zdziwieniu żołnierzy, dowództwo i poprowadził 10000 Greków aż do Bizancjum, idąc przez zupełnie nieznane sobie góry, śnieżnymi szczytami sięgającymi 3500 m. Między innymi przechodzą oni zimą przez Kolat Dagh (3400 m), skąd wreszcie mogli zobaczyć morze. Odwrót ten, sobie na chwałę, opisał Ksenofont w "Anabasis".
W kilkadziesiąt lat po nim (331 r. p.n.e.) nowa armia grecka podąża pod wodzą Aleksandra Wielkiego przez przełęcz Cilicyską do Mezopotamii i Egiptu. W powrotnej drodze, działając w Persji przeciw górskim plemieniem na jej północnej granicy, walczy Aleksander w paśmie Elbrusu, osiągając wysokości do 4000 m. Na trasie dalszych podbojów, po przejściu Amu-Darii i Syr-Darii trawersuje w warunkach zimowych Hindukusz przez przełęcz Chawak (3548 m). Inne grupy wojsk osiągają przypuszczalnie dalsze przełęcze sięgające 4000 metrów i schodzą w okolice dzisiejszego Taszkientu. Jedna z bitew rozgrywa się na zboczach Karatan w paśmie Tian-Szań i kończy się masową śmiercią samobójczą otoczonych plemion tubylczych. Około 22 000 osób rzuca się ze skał w przepaść. Dalej Aleksander dociera przez Pamir i Hindukusz do doliny Indusu i nią do Rawalpindi, które dziś służy jako baza dla wypraw w Karakorum i Nanga Parbat. Dla walk w górach zorganizował Aleksander gwardię wysokogórską, złożoną z 300 Macedończyków, zaopatrzonych po raz pierwszy w historii w liny i haki, rzekomo wynalezione przez Aleksandra. Gwardia ta pierwsza atakowała górskie ściany i ubezpieczała przejścia wojsk, przy czym jej wyczyny alpinistyczne nie były bezinteresowne. Ci pierwsi profesjonaliści alpinizmu, za pierwsze wejście pobierali 13 talarów.

Droga przez Loibpas zbudowana w 1717 roku 







Najgłośniejsze było jednak przejście przez Alpy Hannibala w roku 218 p.n.e., i to zarówno jako wielka szaleńcza improwizacja strategiczna, nie poparta żadnymi wiadomościami o terenie i warunkach górskich, jak i ze względu na ogromne straty ludzkie. Po przejściu przez Pireneje ogromna armia, licząca około 100000 ludzi, natrafia na pierwsze trudności przechodząc Redan, dalej posuwa się na północ wzdłuż Alp Nadmorskich, szukając dogodnego przejścia. I zdaje się, że mimo pomocy Gallów, ciągle rosnące góry i wizja Masywu Mont Blanc zmusiły Numidów i Kartagińczyków do zaryzykowania przejścia przez pierwszą nadającą się przełęcz. Czy był nią Mały Bernard, czy Mont Cenis, czy któraś z przełęczy dalej na południe - oto sprzecza się po dziś dzień 150 uczonych. Piętnaście dni trwa przeprawa, jest środek września i duże opady śnieżne, tak trudne do zniesienia dla tego spódniczkowego, bo nie mającego spodni, wojska, dla słoni, dla koni afrykańskich. Toteż straty są olbrzymie, zwłaszcza przy zejściu. Wojska prawdopodobnie dostają się na stromy lodowiec, gdzie wiele zwierząt i ludzi obsuwa się ponosząc śmierć, spadają na nich lawiny i ze 100000 pozostaje przy życiu 2000 piechoty i 6000 jazdy. Przypuszczalnie Hannibalowi nieobca jest znajomość prochu, bo źródła mówią o wysadzeniu skał stojących na przeszkodzie pochodowi. Ale ówczesne czołgi, główna siła Hannibala, 37 słoni, przechodzą do doliny Padu. Były to pierwsze, ale nie ostatnie słonie w Alpach.
W jedenaście lat później wyczyn Hannibala powtarza jego bratanek Hazdrual, spiesząc na pomoc rozbitej armii kartagińskiej.
Po tych raczej z wyższych konieczności alpinistach (i to z dziedziny masowej turystyki) zjawia się pierwszy sensu stricto turysta. Jest nim Publiusz Eliusz Hadrian, z zamiłowania podróżnik, filozof, poeta, rzeźbiarz, z zawodu cesarz rzymski. W roku 126 n.e. wychodzi na Etnę (3279 m), by... podziwiać wschód słońca.
Następne lata są widownią wielkiego ożywienia się ruchu w Alpach i to zarówno przybyszów z północy, zaludniających doliny, przelewających się na południe, jak i wojsk rzymskich, toczących ciągłe walki z barbarzyńcami.
Tymczasem ożywia się ruch wysokogórski w Azji. Chińczycy przekraczają w 118 r. Pamir. Japończycy wchodzą w 633 r. na Fudżijamę, Cejlończycy pielgrzymują na Adams Peak.
W r. 533 dowódca wojsk cesarza Justyniana I, Belizariusz, przechodzi przez Alpy, Bałkany, góry Armenii i działa w centralnym Atlasie, a bizantyjczyk Zermachus w r. 569 przechodzi jako pierwszy przez Kaukaz.
Upadek starożytnego świata powoduje wielowiekową przerwę w wielkich i dalekich działaniach wojennych. Historia alpinizmu ogranicza się do notowania szlaków karawan kupieckich, przemierzających góry we wszystkich kierunkach. W tym czasie, z ciekawszych postaci, Henryk IV podąża do Canossy w r. 1077 przez Mont Cenis, a w r. 1385 Piotr II Aragoński daje się poznać jako wspinacz, zdobywając Canigou (2728 m) w Pirenejach, i to samotnie, gdyż opuścili go towarzysze, przerażeni trudnościami wyprawy.
Nadchodzi Odrodzenie, przynosząc nowy, twórczy ferment umysłowy i zwracając uwagę ludzi na otaczający ich świat. Ciekawość ta obejmuje także góry.

Rysunek pochodzi z czasopisma "Über und Meer". Nie jest karykaturą, choć dziś na nią wygląda









Dante w roku 1311 zdobywa w zimie Monte Faterona (1654 m) w Apeninach i Prato al Boglia (1500 m), skąd widzi Adriatyk. Dziś na szczycie tym stoi schronisko turystyczne im. Dantego. Jako gibellin, miał również Dante sposobność witać innego gibellina, również wielkiego turystę, a mianowicie Henryka VII Luksemburczyka, który na rok przed zdobyciem przez Dantego Monte Faterona i Prato al Boglia przechodzi przez Mont Cenis do Włoch.
Również i Petrarka, zwany "duchowym ojcem alpinizmu", osiąga w Alpach w roku 1336 szczyt Mont Wentoux (1912 m) obok Vaucluse, co opisuje "Vita Solitaria", po raz pierwszy w dziejach ludzkości określając alpinizm jako element kultury.
W tym samym roku Mont Ventoux osiąga również Eneusz de Piccolomini, znany literat i geograf. Jest to późniejszy Papież Pius II, który otworzył poczet papieży alpinistów aż po Achillesa Ratti, późniejszego Piusa XI.
W 22 lata później historia notuje pierwszy "trzytysięcznik": Rotario d�Asti zdobywa koło Mont Cenis szczyt Rocella Melone, o wysokości 3537 m, a wysokości względnej 3000 m, która to wysokość przez pewien czas jednała mu miano najwyższej góry Europy.
Z wielkich ludzi Odrodzenia Dürer i Altdorfer w r. 1498 robią pierwsze rysunki krajobrazu górskiego. Po nich Leonardo da Vinci daje studium gór i deszczu, widzianego ze szczytu górskiego. Leonardo jest w roku 1511 zdobywcą szczytu Monte Bo (2566 m) w masywie Monte Rosa.
W tym okresie przechodzi również przez Alpy wielka armia Franciszka I, króla Francji, licząca 50000 żołnierzy, 15000 kawalerii i wiele furgonów. W epoce Odrodzenia nie tylko artyści pojawiają się w górach, również i uczeni zajmują się rozlicznymi problemami jak topografią, zoologią, botaniką i meteorologią. Przoduje tu grupa szwajcarskich humanistów. Godną uwagi jest działalność pastora z Zurychu, Josiasza Simlera, autora pierwszego podręcznika alpinizmu pt. "Vallesiae descripto de Alpibus commentarius" (r. 1574).
On pierwszy wprowadza do literatury kij alpejski, raki, rakiety śnieżne, okulary. Opisuje niebezpieczeństwa górskie, lawiny, lodowce. Wraz ze swym przyjacielem, lekarzem z Zurychu, Konradem Gessnerem, zdobywcą Pilatusa (2132 m) i autorem książki "De montis admiratione", w której autor przyznaje, że po górach chodzi się dla nabrania sił i świeżości ducha - tworzą ze studentów szkołę alpinistyczną, ożywioną duchem podobnym do naszego alpinizmu.
Okres Odrodzenia jest również okresem zdobyczy górskich na całym świecie. Na wschodzie w r. 1398 Timur przekracza Hindukusz w drodze na południe. W r. 1533 książę turkmeński Mirza Saidar, przechodzi w Karakorum przez przełęcz Sasir o wysokości 5500 m.
Jezuita Benedykt Goes w roku 1603 przekracza Hindukusz i zwiedza Pamir. Inni misjonarze docierają do Kaszmiru i Tybetu przez Himalaje.
Na Zachodzie, w Ameryce Franciseo de Montano na rozkaz Corteza zdobywa w roku 1523 wulkan Popocatl (5452 m). W mniej egzotycznych górach sułtan Mohamed I wdziera się jako pierwszy na Olimp, okupując wejście setkami zamarzniętych towarzyszy.
Wiek XVII przynosi w Europie dalszą, naukową eksplorację gór i nowe zdobycze alpinistyczne. Lekarz zurychski, prof. Jan Jakub Scheuchzer, w dziewięciu wielkich wyprawach geograficznych (lata 1702 - 1711) dokonuje pierwszych pomiarów barometrycznych i wydaje dzieło "Itinera algina". I znowu widzimy duchownych jako zdobywców: Pastor Mikołaj Sauerhard wraz z zakonnikami z Davos zdobywa Schesaplana (2972 m) koło Davos i Titlis (3229 m) koło Engelbergu. Pastor L. J. Murith zdobywa Mont Velan (3765 m) na wschód od przełęczy Św. Bernarda a pastor J.M. Clernent wychodzi na Dent du Midi (3260 m), zaś dwu górali z wioski Fusch wchodzi w r. 1798 na Gross Wiessbachhorn (3570 m).
We wschodnich Alpach działają Wiedeńczycy. Profesor J. Walcher wchodzi w r. 1778 na Ankogel (3263 m) i Bóckstein, a lekarz Baltazar Haczuet, Bretończyk z pochodzenia, na Triglav w Alpach Julijskich (2863 m) - w roku 1777, używając haków umocowanych do rąk... i kolan.
Za zdobyczami idzie w parze twórczość literacka, poświęcona górom. Albrecht von Haller pisze poemat dydaktyczny "Die Alpen", który doczekał się 30-tu wydań i jest tłumaczony na francuski, włoski, angielski i łacinę.
W roku 1761 ukazuje się romans miłosny "Nowa Heloiza" Jana Jakuba Rousseau, w którym autor przedstawia Alpy jako krainę piękna. Mimo, że miłość Rousseau do Alp była jedynie platoniczna, polegająca na spoglądaniu na olodzone masywy z sielankowych dolin - to jednak ogromnie przyczyniła się do zmiany zapatrywań na góry, które dotychczas uważane były za wstrętne domostwo smoków, duchów przeklętych i dziwożon. Następstwem tego był fakt, że podróże po Szwajcarii weszły w II połowie XVIII wieku do żelaznego repertuaru warstw zamożnych i należały do dobrego tonu. Bezpośrednio potem trzy podróże Goethego do Szwajcarii (1775, 1779 i 1797), poemat Byrona "Manfred" i dramat Schillera "Wilhelm Tell" skierowały zainteresowanie Europy na górski świat Alp.

Wejście na Mont Blanc w 1853 roku, litografia J.Browne












Najważniejszym jednak osiągnięciem tego stulecia, a zarazem jednym z największych osiągnięć w historii alpinizmu jest zdobycie Mont Blanc (4807 m) przez Jacquesa Balmata i doktora Paccarda, lekarza wiejskiego z Chamonix. Wydarzenie to przełamuje definitywnie trwający dotąd okres zabobonu ucisku psychicznego, który obwarowywał lodową krainę alpejską.
Właściwym promotorem zdobycia najwyższego szczytu Europy był genewski fizyk, profesor Horacy Benedykt de Saussure. Wzywał on wielokroć górali z Chamonix aby wyszukali drogę wiodącą na szczyt. Wzywał i wyznaczał nagrody pieniężne. I tak w roku 1784 dwu chamoniardów zdobywa Dóme du Gouter (4331 m) w poszukiwaniu drogi na Mont Blanc. Teraz na widownię występuje Jakub Balmat, który samotnie lub z przygodnymi towarzyszami błąkać się będzie po rozległych lodowcach i kotłach firnowych Mt. Blanc w poszukiwaniu drogi na szczyt, po to by wreszcie dnia 8 sierpnia 1786 roku stanąć na kopule Białej Góry. Balmat dokonał tego czynu wespół z lekarzem wiejskim z Chamonix, doktorem Michelem Paccardem, przez którego został wynajęty jako tragarz.
W rok później Balmat prowadzi na szczyt profesora H. B. de Saussure z jego, jak na owe czasy, doskonale wyposażoną ekipą. Dwudziestoosobowa wyprawa posiadała raki, namioty, drabiny do pokonania szczelin i parasole. Na szczycie i po drodze dokonywano wielu badań oraz pomiarów: barometrycznych, meteorologicznych, geologicznych, botanicznych, optycznych i chemicznych. Rezultaty zostały opublikowane w literaturze światowej.
Zdobycie Mont Blanc odbiło się szerokim echem na całym świecie i stało się momentem zwrotnym w dziejach alpinizmu, klamrą zamykającą z jednej strony okres historyczny, a otwierającą wspaniały okres alpinizmu klasycznego. Dziś na niewielkim placyku w Chamonix stoi posąg, przedstawiający dwu mężczyzn spoglądających ku białej kopule Mont Blanc. Jaeques Balmat du Mont Blanc, gdyż taki tytuł otrzymał myśliwiec z Chamonix od króla Sardynii, wskazuje gestem wielkiemu profesorowi de Saussure ich wspólny cel: najwyższy szczyt Europy.
Szybko pobiegła wiadomość o zdobyciu Mont Blanc do Austrii, gdzie koła naukowców i przyrodników postawiły sobie za cel rozwiązanie klasycznych problemów Alp Wschodnich.

Rysunek "Glossglockner" wykonany przez Belsazera Haquera w 1779 roku















Tu wielkim czynem było zdobycie najwyższego szczytu Wysokich Taurów - Gross Glocknera. Pierwszym, który zajął się tym czołowym problemem Alp Wschodnich był profesor Baltazar Hacquet. Z podróży swych (1779 i 1781 r.) wokół szczytu, pozostawił dokładny opis i taktyczne rozważania możliwości zdobycia.
Oprócz Hacquet'a, zdobyciem Grossglockneru zajmowali się S. von Hohenwart i biskup z Gurk - Franz von Salm Riffenscheid. Temu ostatniemu należy przypisać analogiczne zasługi, co profesorowi de Saussure w zdobyciu Mont Blanc.
Zdobycie najwyższego szczytu Wysokich Taurów zostało jednak wybitnie zahamowane przez wojny napoleońskie. Cień Korsykanina padł na Alpy. W Szwajcarii Suworow przekracza w zimowych warunkach Gotthard, oraz dwie inne przełęcze Pragel i Panixerpass, aby zostać w końcu pokonanym przez Massenę na zurychskim przedmieściu Oerlikon (1779 r.). Na wiosnę 1780 r. przekracza Napoleon z czterdziestotysięczną armią Wielką Przełęcz Świętego Bernarda. W Taurach i Oetztalu wielkich przemarszów dokonują generałowie Dietrich i Laudon (1797-99 r.). Lecz mimo zubożenia kraju przez wojnę, już w 1800 r. wracają Riffenscheid i Hohenwart. Na ich zlecenie bracia Klotz z wioski Heiligenblut, w czasie rekonesansu, docierają pod szczyt Kleinglockner. Dnia 23 lipca ci sami wraz z Hohenwartem osiągają Kleinglockner. Z wolna, krok po kroku rozwiązywany jest problem Grossglockneru. W końcowej, zdobywczej wyprawie, bierze udział 62 ludzi. Dnia 28.07 na najwyższym szczycie Wysokich Taurów staje pastor Horrasch z Dollach w towarzystwie braci Klotz i dwu miejscowych cieśli. Reszta pozostała w schroniskach Salmutte i Hohenwarte. Na drugi dzień wyjście powtarzają czterej towarzysze Horrascha wraz ze studentem teologii Valentinem Stanigiem, późniejszym zdobywcą wielu szczytów Alp Wsch. - i ustawiają na szczycie żelazny krzyż wysokości dwu sążni.

 

Wejście z drabiną drewnianą na Jungfrau. Rycina pokazuje pokonywanie szczeliny w lodowcu. Rys. z 1859 roku










Zdobycie Grossglocknera (3798 m) zostało upamiętnione wybiciem specjalnej monety. Był to sukces nie ustępujący, ze względu na zalodzenie szczytu i związane z tym trudności, triumfowi Balmata i de Saussure'a na Mont Blanc. W tym samym mniej więcej czasie zostaje zdobyty najwyższy szczyt Alp Wschodnich - Ortler (3902 m). Promotorem tego wejścia był austriacki arcyksiążę Johann, który okazał się być lepszym alpinistą niż generalissimusem armii austriackiej. Wejścia szczytowego dokonał strzelec kozic Pichler z dwoma towarzyszami z Zillertalu: Klausnerem i Leitnerem, przez trudne i strome skały tak zwanej "Hintere Wandl" (27 sierpnia 1804 r.).
W rok później pierwszego powtórzenia dokonują dr Gebhard i pastor Rechenbacher z Pichlerem i dwoma miejscowymi góralami.
Pichler Josele i bracia Klotz w Alpach Wschodnich a Balmat w Zachodnich są wspaniałymi przykładami, jak z prostych górali i myśliwych kształtowała się powoli gwardia doskonałych przewodników alpejskich, którzy wnieśli swój olbrzymi wkład w późniejsze zdobywanie Alp.
Oprócz kapłana Staniga, zanotować należy jeszcze jednego duchownego, który, odrzucając rzekome cele naukowe uparcie wędrował po górach. Był nim Peter Carl Thurwieser. W latach 1820 - 1850 stanął on jako pierwszy na przeszło siedemdziesięciu szczytach Alp Wschodnich. Historia upamiętniła jego imię, nazywając mianem Thurwieserspitze piękną firnową piramidę w grupie Ortleru, o którą toczono ciężkie boje w czasie pierwszej wojny światowej.

Henriette d'Angeville pierwsza kobieta na Mont Blanc (4808) w 1838 roku.
Ma na sobie długie spodnie i na wierzchu długą suknię. Damy także w górach musiały zostać kobietami









Rozwój alpinizmu w Szwajcarii został, bodajże jeszcze więcej niż w Austrii, zahamowany przez wojny napoleońskie. Na przełomie XVIII i XIX wieku spotykamy tu właściwie jedynego alpinistę wielkiego formatu. Jest nim Placidus a Spescha, mnich z klasztoru Distentis w kantonie Graubiinden. Od prostego juhasa doszedł on do poziomu prawdziwego, wielkiego uczonego. Jego wyprawy wysokogórskie obejmują okres od 1788 do 1824 roku. W roku 1806 staje on jako pierwszy na szczycie Guferhornu (3393 m). Nie danym mu jednak było dopiąć swego największego celu. Podczas ostatniej ze swych licznych prób zdobycia Tódi (3620 m), siedemdziesięcioletni już ojciec Placidus a Spescha musiał zrezygnować z wejścia na szczyt już na przełączce, nazwanej później Porta da Spescha, gdy tymczasem dwaj towarzyszący mu strzelcy kozic osiągnęli najwyższe wzniesienie masywu Tódi - Piz Rusein. Sylwetka tego alpinisty-badacza jest jedną z najpiękniejszych w dziejach alpinizmu. Jego cicha pasja gór, skromność mimo zasług i zdobyczy, oraz głęboka równowaga ducha wzbudzają dziś - po 150 latach - głęboki podziw i uznanie.

 

Fotograf górski z połowy XIX wieku ze swym, jakże pokaźnym i ogromnym sprzętem










W roku 1811 kroniki alpejskie notują zwycięstwo osiągnięte przez człowieka na nowym szczycie czterotysięcznym. Współtwórcy późniejszego "Meyerowskiego Atlasu Szwajcarii" bracia Johan i Hironymus Meyer wchodzą od strony Wallis i przez siodło Rottalsattel na Jungfrau (4166 m), prowadzeni przez dwu strzelców kozic. Oni też jako pierwsi zaatakowali najwyższy szczyt Berneńskiego Oberlandu: Finsteraarhorn (4275 m). Był to rok 1812. Niepogoda zmusiła braci Meyer oraz ich dwu synów do odwrotu. W cztery tygodnie później młody dr. Rudolf Meyer przewodzi następnej, tym razem powodzeniem uwieńczonej próbie. Trzej koziarze-przewodnicy zatknęli sztandar zwycięstwa na szczycie, gdy tymczasem wyczerpany dr Rudolf Meyer oczekiwał z czwartym przewodnikiem na przełęczy na ich powrót, 200 m  poniżej.
Lata następne nie przynoszą - poza zdobyciem zermattskiego Breithornu (4171 m) i kilkoma śmiałymi rekonensami masywu Monte Rosa - żadnych większych osiągnięć. Z obowiązku kronikarskiego zanotować należy jednak działalność szwajcarskiego przyrodnika i glacjologa, jakim był Franz Joseph Hugi. Prace jego wydatnie przyczyniły się do upowszechnienia wiedzy o Berneńskim Oberlandzie, krainie śniegu, lodu i dziesięciu szczytów czterotysięcznych.
Dopiero dziesięciolecie 1840 - 1850 przynosi w Alpach Zachodnich nowy, gwałtowny rozwój alpinizmu. Badania szwajcarskich glacjologów tego autoramentu co Louis Agazzia, bracia Dellfus, Escher von der Linth, Eduard Deser, Karl i Adolf Vogt, a także działalność turystyczna Gottlieba Studera i Melchiora Urlicha przygotowują glebę, w którą alpinizm mógł zapuścić silne korzenie. Już początek tego dziesięciolecia przynosi wielkie zwycięstwo: Giovanni Gnifetti, mnich z Allagna, osiąga jeden z najwyższych wierzchołków masywu Monte Rosa, Signalkuppe (4561 m), zwany również Punta Gnifetti Niezwykle intensywną działalność rozwija topograf Johann Coaz w grupie Bernina, wchodząc na cztery najważniejsze szczyty z najwyższym Piz Bernina (4055 m) na czele.

W podręczniku A. Ffendericha: "Der Alpinist" z 1911 roku pokazane jest osadzanie haka przy pomocy kamienia









Również w Alpach Wschodnich, znajdujemy w roku 1840 ludzi torujących alpinizmowi nowe drogi. Wiedeńczyk dr Anton von Ruthner, późniejszy założyciel Alpenvereinu, zdobywa - w 23 lata po nieudanej próbie arcyksięcia Johanna - Grossvenediger (3660 m), stając na szczycie 3 września 1841 r. wraz z 25-cioma towarzyszami.
Czynem, który niejako wyprzedza współczesność swą śmiałością jest zdobycie Kónigsspitze (3857 m), pięknego, lodowego szczytu w grupie Ortleru. Autorem tego przedsięwzięcia był Bawarczyk, Stephan Steinberger (24 sierpnia 1854). W ciągu swej dziesięcioletniej działalności wszedł Steinberger na przeszło 400 szczytów. Wiele z nich zdobył w zimie. Był on pierwszym wielkim przedstawicielem alpinizmu bezprzewodnikowego i pod tym względem reprezentował kierunek radykalny.
Po roku 1850 rozpoczyna się gwałtowny rozwój alpinizmu na terenie Alp Wschodnich i Dolomitów. Spójrzmy na działalność Wiedeńczyka J. A. Spechta: 1857 Wildspitze, 1861 Weisskugel, 1864 Grosser Riffler, 1865 Piz Buin (wraz ze Szwajcarem Weilenmannem), 1869 Parasierspitze, 1874 Patteriel. Spechtowi w jego wyprawach towarzyszył strzelec kozic Franz Póll, jeden z najlepszych ówczesnych przewodników.

   

Rysunek z książki E. Zsigmondy'ego Die Gafahren der Alpen (wyd. 1911)
















O ile w pierwszej połowie XIX wieku działalność odkrywcza była domeną narodów alpejskich, to już w pierwszych latach po 1850 r. pojawiają się na arenie alpinizmu Anglicy, zadziwiając swą zdecydowaną postawą o sportowym zabarwieniu. W zwycięskim pochodzie przez wszystkie znaczniejsze grupy Alp Wschodnich i przez Dolomity w latach 1854-1865, przodują: John Ball, Francis Fox Tuckett, H. E. Buxton, D. W. FreshBeld, H. Walker i inni. Nie umniejszając ich zasług, należy jednak zaznaczyć, że u ich boku stali najlepsi ówcześni przewodnicy w Szwajcarii. Wraz z pojawieniem się Anglików w Alpach Wschodnich rozpoczyna się wspaniały okres zdobywczy. I tu widać pewne zróżnicowanie kierunków: o ile Anglicy, czy tacy ludzie jak Specht i Ruthner, działali dorywczo w różnych grupach górskich, to wśród alpinistów Austrii i Niemiec pojawiają się pionierzy, których naczelną dewizą jest gruntowna eksploracja ściśle określonych grup. Jednym z nich jest młody Wiedeńczyk Julius Payer, późniejszy badacz polarny, odkrywca Ziemi Franciszka Józefa. W osobie Franza Pinggery znalazł on wiernego towarzysza i świetnego przewodnika. Dwójka ta dokonała w grupach górskich jak Adamello, Presanelle i Ortler dwudziestu pierwszych wejść szczytowych. Kroniki alpejskie notują niesamowitą ich przygodę w czasie trawersowania grani łączącej Punta di San Matteo z Piz Tresoro. Mimo szerokich nawisów tej śnieżnej grani, Payer i Pinggera szli nie związani(!), w małym odstępie.W pewnym momencie nastąpiło oderwanie się nawisu i obaj zlecieli lodową flanką 800 stóp w dół, na lodowiec Formo. Upadek ten mimo bardzo dużej wysokości, zakończył się niezwykle szczęśliwie: raną uda u Pinggery, zadaną przez kolce raków, oraz ogólnymi potłuczeniami u Payera. Zawziętość wzięła jednak górę. Mimo wstrząsu, natychmiast zaatakowali Piz Tresero od lodowca Forme i w 4 godziny po katastrofie stanęli na szczycie.Alpy Oetztalskie znajdują swego odkrywcę w osobie pastora Franza Senna, który w towarzystwie doskonałych przewodników tyrolskich, jak Gabriel i Joseph Spechten-Hauserowie, Cyprian Granbichler i Alois Eunemeser wchodzi na wszystkie ważniejsze szczyty tej grupy, przy czym w wielu wypadkach jako zdobywca.
W Alpach Zillertalskich działalność pionierską po Thurwieserze i Tuckettcie przejmują Paul Grohmann, Monachijczyk Karl Hofman i Prażanin Johann Stadl. Największym sukcesem Paula Grohmanna jest jednak pierwsze wejście na najpotężniejszy szczyt Dolomitów i w ogóle Alp Wschodnich - Langkofel (3178 m). W dziejach zdobywania Dolomitów, Grohmann zapisał się jako odkrywca pierwszej rangi, o stylu i inicjatywie dotychczas niespotykanej. Jego działalność w latach 1862-1870 w takich grupach górskich jak Marmolata, Pala, Sella, góry Ampezzańskie i Sextnerskie była wręcz bezprzykładna.

Herman von Berth (1845-1876). 
W  Alpach dokonał wielu samotnych wejść w latach 1869-1880. W następnym  stuleciu uczniem i naśladowcą jego stylu był  Guido Lammer







Odpowiednikiem Grohmanna jest w Alpach wapiennych (Karwendel) Herman von Berth, wspinacz o olbrzymiej dynamice i nie mniejszych zasługach.
Ogólnie rzec biorąc, okres pionierski w Alpach Wsch. zakończył się w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Poszczególne grupy górskie były już dostatecznie poznane, a wszystkie ważniejsze szczyty zdobyte. W konsekwencji tego faktu zaczęły się wyłaniać nowe problemy cechujące nowoczesny alpinizm sportowy. Nie chodziło już o samo wejście na szczyt, gdyż szczytów niezdobytych zabrakło, lecz o wyczyn sportowy sam w sobie, o przezwyciężenie trudności technicznych. Zaczęto atakować dziewicze dotąd ściany i granie, kominy i uskoki. Drugim problemem było świadome rezygnowanie z pomocy przewodnika. Z dwu tych zagadnień bezsprzecznie dominującym jest pierwsze, gdyż, jak wiemy i dzisiaj zawodowi przewodnicy wiodą na najtrudniejsze drogi alpejskie, biorąc również udział niepośledni w zdobywaniu Himalajów. Nie bez znaczenia dla rozwoju alpinizmu jest powstawanie w tym czasie transalpejskich linii kolejowych, otwierających dla szerokich rzesz nowe zupełnie możliwości.
Nie sposób jest wymienić wszystkie osiągnięcia tego młodego okresu sportowego, którego jakże bujny rozwój załamany został dopiero przez I wojnę światową. Z konieczności musimy postępować wybiórczo, cytując jedynie osiągnięcia najcenniejsze, stanowiące kamienie milowe na drodze rozwoju alpinizmu.
I tak w roku 1876 "najsilniejszy człowiek Wiednia" Alfred von Pallavicini przechodzi lodową "rynnę Pallaviciniego" na Grossglocknerze. Towarzyszą mu trzej przewodnicy z Heiligenblut: Baiierle, Kramser i Tribusser. Prowadzący bez przerwy Tribusser wyrąbał wówczas 2500 stopni w lodzie. Do dziś dnia droga ta jest jednym z najpiękniejszych klasycznych wejść w Wysokich Taurach. Pallavicini zginął 10 lat później przy próbie przejścia Glocknerwand, razem z A. Gromelinem i przewodnikami tej klasy co Ranggentiner i Rubescier.
Najlepszy ówczesny przewodnik Johann Grill, zwany Kederbacher, z Berchtesgaden, zdobywa jedną z największych ścian alpejskich, wschodnią Watzmana, liczącą - przeszło 1800 m. Turystą, którego wiódł Kederbacher, był Otto Sehuck. Jeszcze dziś częstokroć cytuje się w Alpach sławne powiedzenie Kederbachera: "najważniejszym jest, aby wiedzieć, gdzie znajduje się szczyt", - jako dowód iż orientacja w górach jest zagadnieniem pierwszorzędnym. Nawet obecnie, gdy ścianę pokrywa cała siatka dróg i wariantów, a Hermann Buhl przeszedł ją samotnie i do tego w noc sylwestrową, "wschodnia Watzmana" należy do poważniejszych przedsięwzięć i pochłania rokrocznie liczne ofiary.


Emil Zsigmondy (1861-1865), zdobywca wielu dróg i szczytów w Dolomitach, grupie Orters, Adamello i Dachstein






W Dolomitach pada w roku 1870 dumny szczyt Cimone della Pala (J. R. Whitwell z przewodnikiem Santo Siorapaesem) a mit niedostępności Croda da Lago rozwiewają Roland Eótvós i przewodnik Michel Innerkofler. W Alpach Julijskich, dotychczas prawie nietkniętych, olbrzymiej pracy pionierskiej dokonuje po roku 1880 dr Julius Kugy, nieprześcigniony klasyk literatury alpejskiej.
Spośród czołowych alpinistów, negujących z zasady pomoc przewodnika, wybija się wspaniała trójka: Ludwig Purtscheller, Emil i Otto Zsigmondy. Purtscheller, z zawodu nauczyciel gimnastyki, był prawdziwym tytanem gór. Znał z własnego doświadczenia prawie wszystkie grupy Alp Wschodnich i Zachodnich, stanął na 1700 szczytach, z czego na 40-tu czterotysięcznikach. W roku 1889 zdobył wraz z Hansem Meyerem, Kilimandżaro (6010 m), a w 1891 r. brał udział w wyprawie kaukaskiej. Oprócz książki "Über Fels und Firn" wydał ośmiotomowy przewodnik po Alpach Wschodnich.
Bracia Zsigmondy rozpoczęli swą karierę - podobnie jak Purtscheller - bardzo wcześnie, zdobywając Feldkopf, szczyt nazwany później Zsigmondyspitze. Czasem sami, innym razem w trójkę z Purtschellerem, przemierzają zwycięsko grupy Ortler, Adamello, Silvretta, Wysokie Taury, Dolomity, Alpy Stubai i Zillertal. Zdobywszy konieczne doświadczenie, zmieniają swe dotychczasowe pole działania na Alpy Zachodnie, gdzie dokonują w trójkę pierwszego bezprzewodnikowego trawersowania Matterhornu i takiegoż pierwszego przejścia, 3000 m wysokiej wschodniej ściany Monte Rosa. Nie oparła im się wschodnia ściana Bietschhornu w Oberlandzie Berneńskim, ściana, którą na próżno atakował takiej klasy przewodnik jak Aleksander Burgener. W następnym roku (1885) trójka ta dokonuje pierwszego trawersowania Meije w Delfinacie, zdobywając przy tym dziewiczy do tej pory wierzchołek wschodni. W 10 dni później Emil i Otto wraz z K. Schulzem atakują niezdobytą południową ścianę Meije. W kruszyźnie górnej partii ściany odpada Emil. Spadający głaz przecina linę. Na pomoc przybywa Purtscheller i poprzez potrzaskany i niebezpieczny lodowiec znosi na plecach do St. Christophe ciało przyjaciela. Dr. Emilowi Zsigmondy zawdzięczamy klasyczną dziś książkę "Die Gefahren der Alpen".
Śmierć Zsigmondy'ego była ciężkim ciosem dla wyznawców alpinizmu bezprzewodnikowego i podzieliła ich na dwa obozy. Sytuację opanował na szczęście Eugen Guido Lammer, wskazując w swych pismach i w książce "Jungborn" drogi i cele samodzielnemu alpinizmowi. Lammer, o którym mówiono, że posiada zamaszysty czekan i równie ostre pióro, dowodził czynem i artykułami, iż samodzielność daje olbrzymią głębię przeżyć i kolosalną satysfakcję - jakiej nigdy osiągnąć się nie da pod troskliwą opieką przewodnika.



Równocześnie z Lammerem działa dziecięco młody Georg Winkler. Ten gimnazjalista przebywa samotnie najtrudniejsze wówczas drogi w grupie Wilder Kaiser i w Dolomitach. W roku 1886 zdobywa samotnie Cima delia Madonna, a w rok później wschodnią z trzech turni Vajolet zwaną obecnie Winklerturm. Winkler ginie na zachodniej ścianie Weisshornu (4511 m), w grupie Wallis, zniesiony lawiną (16.08.1888 r.).
Cztery dni po tragicznej śmierci Winklera-samotnika, ginie na Monte Cristallo jeden z najlepszych wówczas przewodników dolomitowych - Michael Innerkotler. Rok 1874 przynosi jego pierwszy wielki sukces, jakim był Zwölfer, potem zdobywa on Elfer i Einser, Cima Ovest di Lavaredo, Croda da Lago i na koniec Cima Piccola di Lavaredo (1881 r.).
Współcześni tym dwóm wspinaczom byli Oscar Schuster, który w latach 1889-1903 stanął bez przewodnika na 700 szczytach Alp Wschodnich i Zachodnich, a także w Kaukazie miał świetne wyniki oraz pierwszy meteorolog na Zugspitze - Josef Enzensperger. Równocześnie (1895 r.) Hermal Delago (lnnshruck) zdobywa zachodnią turnię Vajolet (Delagoturm), a świetny zespół wiedeński H. Pfannl i T. Maischberger przechodzi 1000 m wysoką północną ścianą Hochtor (1896 r.), Hans Barth i Eduard Pichl trawersują jako pierwsi trzy turnie Vajolet (1889 r.).W tym samym roku Karl Berger i Otto Ampterer zdobywają Guglia di Brenta - najśmielszą iglicę skalną Alp Wschodnich. Rok 1901 przynosi nowe, kolejne zwycięstwo, którym jest pierwsze przejście potężnej południowej ściany Marmolata (Beatrice Tomasson z przewodnikiem Bettega). W rok później Georg i Kurt Leuchs dokonują "wyprostowania" tej drogi. Pada problem za problemem. To, co wczoraj uchodziło za rekord, za górną granicę możliwości ludzkich, już na drugi dzień zostaje przewyższone przez inne osiągnięcia. Rok 1908: Paul Preuss, samotnik i zdecydowany przeciwnik sztucznych ułatwień, który w swym wykazie przejść miał 1200 szczytów alpejskich - zdobywa zachodnią ścianę Totenkirchl (Wilder Kaiser) do drugiego tarasu. W grupie Karwendel bracia Guido i Max Mayer z włoskimi przewodnikami Angelo Dibona i Luigi Rizzi przechodzą Lalidererwand, przy zastosowaniu wielu sztucznych ułatwień.

 

Hans Dülfer (zginął w bitwie pod Arras w 1915 roku). Zobywca wielu skalnych dróg








W roku 1912  pianista Hans Dülfer zdobywa z najlepszym wspinaczem tych czasów, botanikiem Paulem Pręussem, oraz W. Schaarschmidtem, skalną gładziznę wschodniej ściany Fleischbank. W rok później Dülfer i Willy von Redwitz pokonują wreszcie, atakowaną uprzednio przez Preussa zachodnią ścianę Totenkirchl. Hans Dülfer ginie w 1915 r. w bitwie pod Arras.

Jerzy Hajdukiewicz


 

spis treści

strona tytułowa