Moja przygoda z Fatrą zaczęła się dość dawno. Przyciągnęły mnie góry oglądane kiedyś z grzbietu pomiędzy Wielką Raczą, a Rycerzową. Z racji bliskości Beskidu Żywieckiego z nim to utożsamiałem Małą Fatrę. Okazało się jednak na miejscu, w Dolinie Vratnej, że... to nie takie łatwe góry jak Beskidy. Już raczej Tatry Zachodnie.
Wielka głębokość dolin (niekiedy prawie 1000 m różnicy poziomów), bardzo strome stoki, po których trudno raczej chodzić na skróty sprawiły, że nabrałem szacunku dla tej maleńkiej grupy górskiej. Wielkim ułatwieniem jest korzystanie z wyciągu krzesełkowego spod Chaty Vratna na Snilowskie Sedlo.
Wkraczając do Doliny Vratnej przez głęboko wcięty skalny przełom rzeczki Varinki od razu pada na nas czar tego cudownego miejsca. Nad Tesnavami, skalnym wąwozem, którym prowadzi jedyna droga jezdna - po obu stronach rozpościera się las skalnych turnic o fantastycznych i śmiałych kształtach, wypisz, wymaluj grań Pokutników w podkrakowskiej Dolince Bolechowickiej. Tesnavy porównać można również do Pienin. Owe skalne formacje ustawione są na stromym, porosłym lasem stoku.
Dolinę Vratną można obejść dookoła. Dookoła grzbietami, podziwiając jej niesamowity urok. Idąc granią prawie na wysokości 1600 metrów stąpasz lekko, lecisz niczym ptak ulegając pięknu tej górskiej krainy. Widoki wspaniałe. Podczas jednej z pierwszych wycieczek zrobiłem 42 zdjęcia.
Piękna jest Mała Fatra. Są to jedne z nielicznych gór Europy gdzie jeszcze jest "woda czysta i trawa zielona". Dzięki tej trawie pasterze dalej wypasają swe bydło i to na łąkach, położonych bardzo wysoko, bo nawet pod samym Snilovskim Sedlem od południowej strony. Kilkakrotnie miałem okazję sam o tym się przekonać.
I co jest jeszcze charakterystyczne. Brak ludzi. To nie tak jak w naszych Tatrach, gdzie w sezonie turyści górscy deptają sobie po głowach, a tłum przy barierce przed schroniskiem w Morskim Oku tłoczy się przy zejściowej ścieżce do jeziora.
Tu - spokój i cisza. Cisza i spokój. Szczególnie jesienią, gdy złocą się dotąd zielone bukowe lasy i pachną ostatnie kwiaty na łąkach.
Mimo, że mój pierwszy pobyt był dość długi, bo wynosił trzy tygodnie, przyjeżdżałem tu ponownie podczas późniejszych wakacji. Nie tylko te piękne góry, które jesienią pustoszeją przyczyniły się do tego. Również ludzie. Lubią tu nas, Polaków. Z wielu względów. Zresztą z każdym napotkanym Słowakiem można się tu z łatwością porozumieć.
Moja przygoda z Fatrą jeszcze się nie skończyła. Jeszcze nie wszędzie udało mi się dotrzeć. Są jeszcze miejsca gdzie nie stanęło moja stopa. Mimo tak licznych pobytów. Myślę, że jeszcze tu powrócę.
Zapraszam więc wszystkich do tej pięknej górskiej krainy.
część 1: | Grań od Krywania do Stoha |
część 2: | |
część 3: | |
część 4: | |
część 5: | |
część 6: |