Zimowa Orla Perć: od Zawratu do Koziej Przełęczy – 03.03.2018

Trawers Zmarzłych Czub

Dźwięk budzika o trzeciej w nocy to nic miłego, ale czego się nie robi by zrealizować ambitne plany w ukochanych górach. O godz. 3:30, w trzyosobowym zespole: Witek, Radek i Jacek, wyjeżdżamy z Oświęcimia, a kilka minut przed 6 rano, gdy już dnieje, ruszamy czarnym szlakiem z parkingu u wylotu Doliny Suchej Wody w kierunku Murowańca. Dzień zapowiada się pięknie, a rześkie, mroźne powietrze sprzyja szybkiemu marszowi w górę.
Po przejściu przez las sycimy oczy widokami znajomych szczytów otaczających Dolinę Gąsienicową. Pierwszy dłuższy postój, po wyjściu ponad Czarny Staw Gąsienicowy, wykorzystujemy na posiłek i ubranie raków. Stąd jeszcze łącznie około 450 m podejścia przez Zmarzły Staw i dalej stromym Zawratowym Żlebem na Zawrat (2158). O godz. 10:00 kąpiemy się w słońcu na przełęczy. Doskonała widoczność, kilkunastostopniowy mróz, umiarkowany wiatr – tak miało być. W dobrych nastrojach przygotowujemy się do wyruszenia na główną część zaplanowanej trasy.

Orla Perć z Zawratu

Związani liną, obwieszeni taśmami, ekspresami, kościami i innym szpejem, o 10:30 ruszamy Orlą Percią w kierunku Koziej Przełęczy. W warunkach letnich to zaledwie jedna godzina drogi, lecz w zimie taki czas jest nierealny. Na większości trasy konieczna jest asekuracja. Stosujemy tzw. asekurację lotną starając się, aby zawsze pomiędzy poszczególnymi członkami zespołu był przynajmniej jeden punkt asekuracyjny. Tylko pierwszy odcinek trasy, do wejścia na Mały Kozi Wierch (2228) jest łatwy technicznie i orientacyjnie. Dalej droga nie jest już taka oczywista. Zarówno oznakowanie szlaku jak i łańcuchy są pod śniegiem. Przydatna jest znajomość trasy z lata. Ze Zmarzłej Przełączki Wyżniej szlak prowadzi w dół stromym żlebem spadającym w kierunku Doliny Gąsienicowej, zwanym Honoratką lub Żydowskim Żlebem. My, trochę tak dla sportu, próbujemy przejść ściśle granią Zmarzłych Czub, lecz szybko zarzucamy ten wariant – jest bardzo wąsko i obawiamy się nawisów. Wracamy na szlak. Trawers północnym zboczem Zmarzłych Czub wiedzie eksponowaną półką, ubezpieczoną łańcuchem, który miejscami jest widoczny i ułatwia zakładanie punktów asekuracyjnych. Teren wymaga zachowania szczególnej ostrożności i rozważnego stawiania każdego kolejnego kroku. Pośpiech jest tu złym doradcą. Wysiłek jest niewielki, więc brak słońca (jesteśmy na północnym zboczu) i wiatr obniżający odczuwalną temperaturę do około –20°C sprawiają, że zaczynamy odczuwać chłód – szczególnie marzną dłonie.

Kozi Wierch

Trawers wyprowadza na łatwy fragment grani, gdzie na chwilę można się zrelaksować i ogrzać nieco w promieniach słońca (uwaga na wielkie nawisy na stronę południową). Wkrótce jednak szlak opuszcza grań i obniża się na północne zbocza, omijając uskok grani, by zejść stromo na Zmarzłą Przełęcz (2126). Tu znów asekuracja znacząco zwiększa poczucie bezpieczeństwa, choć czasem niełatwo znaleźć miejsce do zamocowania punktu. Za nami już około 2/3 drogi Orlą Percią. Dalej szlak obniża się i trawersuje północne zbocza Zamarłej Turni tzw. dolnym tarasem, by w końcu zacząć się wznosić (w lecie wspinaczka po skałach ubezpieczona łańcuchem i klamrami) na górny taras. Pod koniec podejścia natrafiamy na miejscowe oblodzenia oraz brak miejsc do założenia asekuracji. Ostatnie stanowisko zakładam na lekkim wypłaszczeniu terenu, z czekana wbitego po głowicę w śnieg. Tu praktycznie kończą się trudności i po kilkudziesięciu metrach dochodzimy do znanej wszystkim turystom tatrzańskim drabinki na zejściu na Kozią Przełęcz (2137). Przejście od Zawratu zajęło nam równe 4 godziny.
Pozostało jeszcze zejście. W obecnie panujących warunkach szukanie letniej ścieżki nie ma sensu. Najdogodniejsza droga wiedzie wprost żlebem spadającym z przełęczy do Dolinki Koziej. Przy rozstaju szlaków możemy spakować cały ekwipunek do plecaków i w pełni cieszyć się z ukończonego przejścia. Usatysfakcjonowani ruszamy w dół, by ogrzać się w schronisku, chłonąc po drodze niezrównane piękno oświetlonych wieczornym słońcem tatrzańskich szczytów.

Jacek

Zejście na Kozią Przełęcz

Wrażenia….zimno, bardzo, na grani wiało, temperatura po przejściu Czarnego Stawu Gąsienicowego -14,5°C, na Orlej odczuwalna mogła być w granicach -20°C. Wystartowaliśmy około 5:55 z Brzezin czarnym szlakiem do Murowańca. Pierwszy postój za Stawem Gąsienicowym, ubieramy uprzęże i raki, jemy drugie śniadanie . Na Zawracie jesteśmy około 10:00, grzejemy się w promieniach słońca, przygotowujemy się do przejścia głównego celu naszej wyprawy (lina, ekspresy, kości). Jak dla mnie podejście na Zawrat było pod względem wysiłku najtrudniejsze. Na Orlą ruszamy o 10:30. Do Żlebu Honoratka bez problemu, widać, że ludzie do tego miejsca chodzą (pewnie ci, co wychodzą tylko na Zawrat). Najtrudniejsze miejsca: Żleb Honoratka, zejście na Zmarzłą Przełęcz, pod koniec oblodzony fragment wyjścia na taras, którym dochodzi się do drabinki. Dlaczego najtrudniejsze? Dużo śniegu, w Honoratce zero łańcuchów, po których schodzi się latem, przy zejściu na Zmarzłą widoczne tylko sporadycznie fragmenty łańcuchów. Powodowało to trudności z zakładaniem punktów asekuracyjnych. Jacek dwoił się i troił, żeby znaleźć jakieś miejsce do włożenia kości, odkopywał fragmenty skał na założenie taśmy, wkręcił raz nawet śrubę lodową. Dzięki jego doświadczeniu udało się nam przejść całą drogę bezpiecznie . Na Koziej przełęczy byliśmy około 14:30. Widoki przepiękne !!! Wspomnienia pozostaną na zawsze w pamięci.

Witek