Święta, święta i po świętach. Najwyższy czas zrzucić zbędne kilogramy! Właśnie w tym celu niewielka grupa sympatyków nocnych wycieczek górskich postanowiła wybrać się na Pilsko. Dwoma samochodami wyruszyliśmy „bardzo rano” do Korbielowa, „bardzo rano”, czyli o godzinie 2:30. Na miejsce dotarliśmy dość szybko z powodu małej liczby pojazdów na drogach. Około godziny 4:00 byliśmy na parkingu, a po kilku minutach przygotowań, ruszyliśmy żółtym szlakiem.
Na początku droga była błotnista i śliska. Przy opadach i temperaturze ok. 1°C, zwłaszcza w nocy nie idzie się zbyt komfortowo, jednak latarki czołowe i kije trekkingowe znacznie ułatwiały to zadanie. W miarę wzrostu wysokości i spadku temperatury robiło się coraz chłodniej i pojawił się śnieg, przez co szło się znacznie lepiej. Do schroniska na Hali Miziowej dotarliśmy około godziny 6:00. Tu zrobiliśmy sobie małą przerwę na posiłek i ciepłą herbatę. Po trzydziestominutowej przerwie udaliśmy się na Pilsko, żeby podziwiać wschód słońca. Niestety nic takiego nie miało miejsca. Chmury i mgła, która redukowała widoczność do 10 m, skutecznie pogrzebały nasze plany. Duża ilość śniegu sprawiała, że szło się wolno i często zapadało po pas. Udało nam się jednak być na szczycie. Zrobiliśmy kilka zdjęć i z powodu silnego wiatru, w dość szybkim tempie zeszliśmy z powrotem do schroniska na drugie śniadanie. Spędziliśmy tu trochę czasu na suszeniu przemoczonej odzieży. Po jakimś czasie opuściliśmy schronisko udając się już z powrotem w kierunku parkingu, ale nieco inną, dłuższą trasą. Schodząc w dół spotykaliśmy dość często liczne grupy turystów i narciarzy, co tylko udowadnia jak popularne i lubiane jest to miejsce.
Daniel