Dla tych, którzy chcą sami przeczytać, mam odnośnik (kliknij tu).
Treść pochodzi z biuletynu AMS (Amerykańskiego Towarzystwa Meteorologicznego), z jego numeru majowego, 5/2021, Vol. 102. Pozwolę sobie go w ramach ciekawostki streścić poniżej.
Rzecz sprowadza się do tego, że wraz z rosnącą świadomością zmian klimatycznych ludzkość zapragnęła je znaleźć także w Himalajach. Okazało się np., że na szczycie Everestu znaleziono ślady spadłego deszczu. To oznacza, że temperatura na najwyższym szczycie Ziemi przekroczyła w pewnym momencie 0 stopni Celsjusza. I że – podobnie jak na Grenlandii – opad deszczu jest katastrofalny dla istniejącego tam od wielu tysięcy lat lodowca.
Co zrobiono? Ano, wytaszczono 5 AWS (Automatic Weather Stations) – dużych, profesjonalnych stacji meteorologicznych firmy Vaisala na wysokości odpowiednio 3810 (Phortse), 5315 (Base Camp), 6464 (Camp II), 7945 (South Col) i 8430 (Balcony) m npm. Są one w stanie komunikować się radiowo z oddalonymi o wiele km pracownikami obsługi usytuowanymi w mniej eksponowanych miejscach niż Przełęcz Południowa czy owa Galeria 400m poniżej szczytu Everestu.
Co zmierzono? Oczywiście, najbardziej ekstremalnie bywa na Galerii: temperatura zazwyczaj poniżej -20 C, a wytrzymałość takiej stacji na porywy wiatru musi być skorygowana o czynnik porywistości w górach i wynosić nawet 106 m/s. Nic dziwnego, skoro na tej wysokości niejeden raz w roku szaleje tam jet stream – prąd strumieniowy, oplatający tzw. falami Rossby’ego całą półkulę i osiągający bez problemu prędkość 300 km/h.
Z kolei, najniższa temperatura na Przełęczy Południowej może wynieść nawet -60 C, zaś ciśnienie – 311 hPa (czyli mniej niż 1/3 ciśnienia n.p.m.). To tłumaczy, dlaczego himalaistom tak kiepsko się oddycha na wysokościach. Tlenu jest tam jeszcze mniej – jakaś 1/4-1/5 jego zawartości w dolinach. O czynnik wychładzania organizmu (tzw. wind chill factor) w takim wietrze i temperaturze lepiej nie pytać…
Aparatura stanęła w swoich docelowych pięciu miejscach na wiosnę 2019 roku. Mamy zatem za sobą dwa sezony pomiarów w tak egzotycznych warunkach. Jakieś ogólne wnioski? Przede wszystkim, bardzo ładnie w pomiarach odcina się pora monsunowa – opady kumulatywne (z definicji zerowe na jej początku) dla Phortse rosną aż do 550-600 mm. Istotne też, że na Mount Evereście (i wszędzie niżej) mogą to być także opady deszczu, co powoduje silne topnienie lodowca (każdy wie, co się dzieje ze śniegiem gdy spadnie nań deszcz). To z kolei decyduje o wezbraniach rzek i ogólnym zaburzeniu równowagi między świeżymi opadami śniegu wysoko, w górach a schodzeniem lodowców w doliny i ich topnieniem jedynie pod wpływem tamtejszego cieplejszego powietrza.
Tempo schładzania się powietrza z wysokością wyniosło od 5 do 7 stopni na km. To oznacza, że na wysokości 8km temperatury w lecie zasadniczo nie przekraczają -15 C. I że im wyżej, tym zimniej. Dla polskich gór ten gradient jest większy, wynosio około 8-10 C na 1km wysokości. Z kolei średnie dzienne prędkości wiatru na dużych wysokościach mogą często sięgać 60 m/s, czyli ponad 200 km/h. Znalazło to odzwierciedlenie w opisach wypraw himalajskich, w których wiatr określano jako „wycie”, „wściekłe szarpanie [namiotem]”, czy „uniemożliwianie oddychania [zwłaszcza po zawietrznej]”.
Mapę rozmieszczenia części z tych stacji prezentuję za BAMS-em poniżej. Po szczegóły odsyłam do artykułu (link).
Do zobaczenia na szlaku!
Doktorek
PS. Tytuł przytaczanego artykułu to „Himalayan High – Weather Stations on Mount Everest Reach New Heights”, BAMS 5/2021, Vol. 102, str. 422-427.