Skałki Rzędkowickie niedaleko Zawiercia.
Stoimy przy Turni Lechfora i zadzieramy głowy do góry. Na 30-metrowej, białej, pionowej, skalnej ścianie ludzie, niczym pająki, stojąc na mikrostopieńkach i trzymając się nie wiadomo czego, wznoszą się coraz wyżej wbrew prawu ciążenia. Obok, na Brzuchatej Turni niemłody już wspinacz, który, jak zauważamy, doskonale sobie radzi na trudnych drogach, właśnie zmaga się z przewieszką.
-Tu kiedyś było łatwiej – mówi do ubezpieczającego go partnera.
Wybuchamy śmiechem.
Wielka majówka to dobry czas na wiosenny trening w skałkach. Latem byłoby tu za gorąco, gdyż Skałki Rzędkowickie mają głównie wystawę południową. Soczysta, młoda zieleń leszczyny, upojny zapach białych kwiatów śliwy tarniny, które zgromadzone w dużych skupiskach stanowią piękną oprawę usadowionych na pagórkowatym grzbiecie wapiennych ostańców – oto sceneria naszej wspinaczki. Jacek – animator wyjazdów w skałki, wybiera na początek drogi o umiarkowanym stopniu trudności, które większość z nas pokonuje z dolną asekuracją. Nie jest to oczywiście sportowy wyczyn, lecz raczej forma zabawy ze skałą z domieszką adrenaliny, próbą mierzenia własnych sił z warunkami, które stworzyła przyroda. W zmaganiu się z materią nieożywioną rośnie świadomość własnych możliwości i ich ograniczeń. Po pokonaniu dróg na Wschodniej i Małej Grani, przychodzi czas na Słoneczną Turnię z bardziej ambitnymi drogami.
Apetyt na wspinanie rośnie przed drugim wyjazdem do Rzędkowic. Tym razem skałki są mniej oblężone. Najpierw „łupem” pada Zegarowa – samotnie stojąca 15-metrowa turnia, atakowana z dwóch stron naraz. Potem przenosimy się w stronę skały, wewnątrz której znajduje się duża grota nazwana przez taterników Garażem (miejcowi nazywali ją po prostu Oborą). Przy Garażu spędzamy najwięcej czasu i najlepiej się bawimy. Na koniec znów szeroka ściana Słonecznej Turni zachęca do zmierzenia się z jej trudnościami.
Po całym dniu wspinaczki najbardziej bolą mięśnie przedramion, bo przecież jak mawiają niektórzy wspinacze o wysiłku na trudnych drogach: „technika techniką, a buła bułą”. Chciałoby się częściej trenować w skałkach, ale już góry czekają na swoją kolej.
M.D.