Baraniec (Tatry Zachodnie, Słowacja) czyli dla każdego coś miłego – 15 czerwca 2025

Na skraju Doliny Żarskiej

Oświęcim, godz.3:50 (może wcześniej), niedziela. Kto o zdrowych zmysłach wstaje wówczas z wygodnego posłania? Na wpół senny, jak w malignie myje twarz, najlepiej zimną wodą, ubiera się i z przygotowanym poprzedniego wieczoru plecakiem wychodzi z mieszkania, by wsiąść do samochodu. Dobrze, że o tej porze dnia jest pusto na drogach.

Trzynastu takich szaleńców zdecydowało, że niedzielny, czerwcowy dzień chce spędzić aktywnie w słowackich Tatrach Zachodnich w rejonie Barańca i Rohaczy. Pogoda stabilna, niebo bez chmur, wyłącznie niebieskie – po prostu nuda . Jest dużo czasu na wędrówkę. Na początku drogi jednak dylemat: czy „mierzyć siły na zamiary czy zamiar podług sił”. Bo w górach trzeba być rozważnym i odpowiedzialnym. I znać swoje możliwości.

Na szczycie Barańca

Podstawowa trasa wiedzie przez rozległy masyw Barańca. Dla czwórki szczęśliwców ten szczyt z cudnymi widokami okazuje się pierwszym dwutysięcznikiem. Posiadacze zdrowych nóg i kolan wędrują jeszcze dalej: na Rohacza Płaczliwego i Smutną Przełęcz (słow. Smutné sedlo). Wszyscy uczestnicy wycieczki mają okazję podziwiać Raczkową Czubę i grań Otargańców z Żarskiej Przełęczy (słow. Žiarske sedlo). Niektórzy z poświęceniem starają się zadbać o czyste Tatry, łapiąc woreczki foliowe, by nie odfrunęły z wiatrem.

Strudzeni drogą odpoczywamy w schronisku Žiarska chata, a na koniec wędrówki zaglądamy na skraj dawnego wyrobiska złóż pirytu czyli Niedźwiedziej Sztolni. Nie mogę zapomnieć o podziękowaniach dla wszystkich kierowców naszych mechanicznych rumaków za 18-godzinną aktywność i czuwanie nad bezpiecznym powrotem do domów. Mam nadzieję, że kolejny tydzień pracy zacznie się spokojnie.

M. D.