Prognozy pogody na sobotę zmieniały się często. Wiadomo było tylko, że trochę popada i może przejść burza. Nie zniechęciło to nas jednak i w pięcioosobowym składzie jeszcze przed wschodem słońca wyjechaliśmy z Oświęcimia. Do Starego Smokowca dotarliśmy kwadrans po siódmej i ruszyliśmy w górę. Słońce było za chmurami, ale widoczność całkiem przyzwoita i stopniowo ukazywały się kolejne szczyty z otoczenia Doliny Staroleśnej. Około godziny dziewiątej raz zagrzmiało (miało być później). Po chwili zaczął padać delikatny deszcz, który jednak szybko się skończył i gdy podchodziliśmy na próg doliny wyjrzało słońce. Od czasu do czasu z południa wiatr przyganiał chmury, które zakrywały na krótko szczyty i rozwiewały się, tworząc ciekawy spektakl.
Do wielu tatrzańskich schronisk na Słowacji, w tym do Zbójnickiej Chaty, nie ma dojazdu i dosłownie wszystko wnoszone jest tam na barkach tragarzy, zwanych „nosiczami”. Podczas naszej wędrówki mijaliśmy wielu z nich, niosących spore ciężary. To chyba znak czasu, bo większość z nich niosła sporych rozmiarów panele słoneczne, przy których zgrzewka wody wyglądała jak mały pakuneczek.
My, po krótkim odpoczynku i uzupełnieniu kalorii przy schronisku, ruszyliśmy w kierunku przełęczy Rohatka. Na pobliskich głazach wygrzewały się świstaki, nic sobie nie robiąc z fotografujących ich ludzi. Przy słonecznej pogodzie mogliśmy podziwiać otoczenie jednej z największych tatrzańskich dolin. U jej wylotu kłębiły się chmury, ale spoglądając w górę można było dostrzec ludzi na Sławkowskim Szczycie, imponująco prezentujący się Staroleśny Szczyt (słow. Bradavica), a po drugiej (wschodniej) stronie Jaworowy Szczyt, Pośrednią Grań, w dali na drugim planie Łomnicę. Szlak początkowo łagodny, wiodący wygodną ścieżką, w miarę zbliżania się do przełęczy stawał się coraz stromszy i nabierał wysokogórskiego charakteru, pojawiły się tęż łańcuchy.
Rohatka (2288 m n.p.m.) to jedna z kilku tatrzańskich przełęczy, należących do turystycznej korony Tatr, z której nie ma bezpośredniego szlaku na żaden szczyt. Stanowi jednocześnie turystyczne przejście przez grań główną Tatr. Zejście do Zmarzłego Kotła (górnego piętra Doliny Litworowej) to najtrudniejszy odcinek na trasie wycieczki, prowadzący eksponowaną ścianką żlebu, po której poprowadzono dwa alternatywne warianty szlaku – nieco łagodniejszy, ubezpieczony tylko łańcuchem oraz stromszy z klamrami. Gdy zeszliśmy do kotła pogoda radykalnie zmieniła się. Nadciągnęły chmury, zaczął padać drobny grad, który po chwili zmienił się w deszcz. W tych warunkach podeszliśmy stromą, ale łatwą ścieżką na Polski Grzebień, z którego można wejść na pobliską Małą Wysoką. Niestety po raz drugi tego dnia usłyszeliśmy pomruki burzy i nie chcąc ryzykować postanowiliśmy pominąć wejście na szczyt i schodzić do Doliny Wielickiej.
Mieliśmy jednak szczęście, burza postraszyła, ale nie przyszła. Deszcz też po około godzinie przestał padać. Jedynym utrudnieniem pozostały wilgotne, śliskie kamienie na ścieżce. W tych warunkach dotarliśmy do Śląskiego Domu, z którego po posileniu się ruszyliśmy do Smokowca.
To był wspaniały, nieprzewidywalny dzień, spędzony w ukochanych Tatrach w miłym towarzystwie. Do zobaczenia na kolejnych górskich wędrówkach.
Jacek
- Tatrzańscy tragarze z panelami fotowoltaicznymi
- Jesień za pasem
- Goryczka trojeściowa
- Nad Warzęchowym Stawem
- Już blisko schronisko
- Przy Zbójnickiej Chacie
- Okolica Zbójnickich Stawów
- Przy Zbójnickich Stawach
- Nad Zbójnickimi Stawami
- Znajdź dwa świstaki
- Między Zbójnicką Chatą a Rohatką
- Ponad Zbójnicką Chatą
- Podejście na Rohatkę z Doliny Staroleśnej
- Podejście na Rohatkę
- Podejście na Rohatkę
- Podejście na Rohatkę
- Na Rohatce
- Na Rohatce
- Zejście z Rohatki
- Zejście z Rohatki
- Między Rohatką a Polskim Grzebieniem
- Na Polskim Grzebieniu
- Na Polskim Grzebieniu
- Zejście z Polskiego Grzebienia
- Wrzosowo i borówkowo
- Marzenie o przewieszce
- Zejście do Śląskiego Domu
- Góry i chmury
- Kwiaty wierzbówki kiprzycy
- Na zejściu w Dolinie Wielickiej
































