XI Rajd im. Czesława Klimczyka –Góry Izerskie – 9-12 października 2025 

Velký Štolpich

Woda – naturalne bogactwo Gór Izerskich. Potoki, wodospady, strumienie spływające śladami naszych ścieżek, mokradła, rozlewiska, torfowiska. Woda pod stopami, woda nad głowami. W czasie październikowej, jedenastej edycji Rajdu im. Czesława Klimczyka, organizowanej przez Koło PTT Oświęcim mieliśmy ją w obfitości, żeby nie powiedzieć w nadmiarze.

Wodną przygodę z górami zaczynamy w czwartek 9 października 2025r. w samo południe, gdy docieramy na Rozdroże Izerskie. Deszczowo, na drzewach kolory jesieni, czas salamander. Jest nas tylko sześcioro, czworo ma dojechać wieczorem, udział pięciu osób wykluczyły zdarzenia losowe.

Pod Wysoką Kopą

Nasza 15-kilometrowa trasa tego dnia prowadzi w większości szerokimi, szutrowymi traktami. Idziemy zarówno wygodnymi odcinkami, stanowiącymi zimą biegowe trasy narciarskie, ale i zalanymi wodą ścieżkami, usianymi śliskimi korzeniami drzew. Tego dnia osiągamy Wysoką Kopę (1127 m n.p.m.) – najwyższy szczyt Gór Izerskich. Kto tego dokonał musiał się jednak pożegnać z suchymi skarpetami. Jest zimno, wieje wiatr, wracamy na Rozdroże Izerskie przez Sine Skałki. Podjeżdżamy do wodospadów na Kwisie, które huczą od ogromu płynącej wody. Po południu zarzucamy kotwicę na skraju Świeradowa Zdroju w trzech przytulnych, drewnianych domkach. Wieczorem zwiedzamy puste o tej porze uzdrowisko, głaskając świeradowskie żaby na zdrowie, miłość, bogactwo i szczęście.

Ferratą na Kočičí kameny

Dzień drugi. Pogoda bez zmian. 19-kilometrowa trasa wiedzie po obu stronach granicy polsko-czeskiej. Zaczynamy od podejścia na Czerniawską Kopę z wieżą widokową, z której … no cóż, widzimy tylko rozlane mleko, ale za to już tam zaczyna się raj dla grzybiarzy. Im dalej, tym reklamówka z darami lasu staje się większa i cięższa. Na dłuższy posiłek zatrzymujemy się przy bufecie turystycznym Hubertka. W pobliżu znajdują się granitowe Kocie Skały (czes. Kočičí kameny), na które niektórzy spośród nas wspinają się bez asekuracji krótką, ale wymagającą ferratką.

Na Smrku

Kiedy mijamy Nebeský žebřík zaczyna mocniej padać i wiać. Apogeum kiepskiej pogody dopada nas na szczycie Smrka (1124 m n.p.m.). Pod wieżą widokową znajdujemy schronienie, gdzie możemy chwilę odpocząć od wiatru i deszczu oraz zmienić ubrania na suche, jeśli ktoś jeszcze je ma w plecaku. Schodzimy najkrótszą, ale wymagającą ścieżką do Czerniawy Zdroju, bo w tych warunkach pogodowych staje się ona na długim odcinku dnem wartkiego strumienia. Po powrocie na kwaterę najbardziej pożądanym urządzeniem staje się …suszarka do włosów, która jak sama nazwa wskazuje służy do suszenia butów.

Na trzeci dzień prognozy są najbardziej optymistyczne. Tymczasem rano „kapuśniaczek” w dolinie nie wróży nic dobrego. Wszyscy wojownicy niezrażeni pogodą jadą do czeskich Hejnic. Tego dnia czeka nas 22-kilometrowa trasa przez Ořešník, Izerę (czes. Jizera) oraz Frýdlantské cimbuří. Jeśli ktoś myślał, że trudno już było, to się mocno pomylił. Wprawdzie są momenty, gdy nie pada, lecz jeśli kapie na ciebie przez większość czasu i tak już trzeci dzień, to masz tego dość. Pod nogami strumienie wody, mokro w butach, błoto, śliskie, drewniane pomosty i skały. Nie obyło się bez bolesnych potknięć.

W rejonie Ořešníka

Pomimo trudów wędrówka okazuje się jednak urozmaicona i niezwykle urokliwa. Po drodze spotykamy sporo formacji skalnych o fantazyjnych kształtach i duże wodospady. Otaczające nas chmury w połączeniu z rudymi torfowiskami tworzą niesamowity, mroczny klimat mokradeł.

Góry Izerskie, z uwagi na licznie obecne tu drogi asfaltowe i szutrowe, bywają areną zmagań amatorów kolarstwa. Nam również jest dane być świadkami zawodów, w których bierze udział ogromna liczba cyklistów.

Do Hejnic docieramy już po zmroku. Odwieczny dylemat: „ja nie mam co na siebie włożyć” staje się niezwykle aktualny nie tylko dla pań, albowiem jesteśmy cali mokrzy. Tymczasem perspektywa wieczoru okazuje się być bardzo miła. Z borowików, kurek i prawdziwków izerskich Agnieszka przygotowała wspaniałą zupę, zaś gospodyni naszych domków postarała się o rozpalenie ogniska oraz przygotowanie kiełbasek i kaszanki wraz z sosem czosnkowym i warzywami. Nic dziwnego, że humory dopisują, gdy ciepło ogniska rozgrzewa i brzuszek pełny. W takich warunkach przystępujemy nawet do quizu o Górach Izerskich.

Panorama Jeleniej Góry

W niedzielę, czwartego dnia mamy dość deszczowej aury. Opuszczamy zachmurzony Świeradów Zdrój i jedziemy w okolice Szklarskiej Poręby na krótki spacer skrajem Karkonoskiego Parku Narodowego. Potem udajemy się do Jeleniej Góry, aby z wieży na wzgórzu Krzywoustego  zobaczyć panoramę miasta na tle lekko rozświetlonych słońcem Karkonoszy. Schodzimy nad rzekę Bóbr i borowym jarem wracamy do samochodów.

Góry Izerskie nieoczekiwanie okazały się sporym wyzwaniem. Były niegościnne, zazdrośnie strzegły swego piękna. Nikogo z nas jednak nie zaraziły, wręcz zaintrygowały, dlatego chcemy tu wrócić i doznać ich łaskawości.

Małgorzata Dindorf